sobota, 30 kwietnia 2011

Sen...

I sen o panach zakręcających wodę kilka dni temu się ziścił. Od 4 maja mamy remont w bloku (jeszcze nie wiadomo kiedy u nas).

Co do snów! Ba! Dziś miałam cudowny sen :D
A mianowicie śniło mi się, że spacerowałam po Gdańsku z Miriel (bardziej po osiedlu, gdzie kiedyś mieszkałam z Rodzicielami). Zadzwoniła do nas nagle Asai i rzecze: "Gackt nagle przyjeżdża do Gdańska na koncert! Szybko przyjeżdżajcie do Gdańska Głównego, gra tam gdzie Miyavi". Miriel zmartwiona czym nagle dojedziemy, żeby starczyło dla nas biletów. A ja na to: "Jak to czym, wkładaj kask". I stoi przed nami piękny motor. A Miriel:" Umiesz na tym, w ogóle jeździć". Ja: "No ba, przecież mam prawko!" (Cholera nie mam prawka w rzeczywistości!). No i śmignęłyśmy na koncert do Gdańska :D Ale jak i co, nic więcej nie wiem, obudziłam się nagle, bo dość szybko jechałyśmy. Mam coś takiego (lęk wewnętrzny, jak wysoko się bujam na huśtawce itp.) i taki właśnie lęk mnie obudził.
A oto podobnym cudem śmigałyśmy :D
Tylko jedno mnie dziwi, Asai! Cóż Ty robiłaś sama w Gdańsku?


czwartek, 28 kwietnia 2011

Vicoholizm- choroba przewlekła i zakaźna przeplatana z wahaniami ramen czy udon?

Żródło zdjecia: Tutaj.
I tak patrzę na Vic'a jaki jest zwykły i dochodzę do wniosku, że jest wręcz zwyczajny, przeciętny, pospolity, normalny, nie ma w nim nic nadzwyczajnego i cudownego, a nawet dostrzegam jego wady, na które zwyczajnie przymykałam oczy. I tak właśnie sobie myślę. Cóż w NIM i w Nich cudownego? A, no chyba nic... facet jak facet, jeść musi, pić też, załatwiać wszelkie potrzeby fizjologiczne. A rozchwytywany w każdą stronę... pfi...

wtorek, 26 kwietnia 2011

Sailor i Kitty







Sailor Moon- Usagi Tsukino :) Dostałam, znaczy moja córka dostała trochę zabawek i ciuszków i w pudle znalazłam oto właśnie cudeńko :)












A od Małża któregoś dnia dostałam Hello Kitty :D
Musiałam również zrobić zdjęcie od tyłu chociaż pewnie tego nie widać, ale kicia ma śliczny ogonek :D
(przy pudełku od zapałek, żeby było wiadomo jaka ogromna ta figurka).

piątek, 22 kwietnia 2011

Nowa drama z Zai Zai'em :)


A mianowicie chodzi tu o Hui Jia (回家/Returning Home / Home / Going Home wcześnie znane pod nazwą Pacyfic 1949). Liczba odcinków nie jest znana dokładnie 30-35 epizodów. 
Rok 1945 wojna japońsko- chińska się zakończyła. 
Vic odgrywa rolę tajwańskiego lekarza pracującego w japońskiej armii, który po wojnie zostaje uwolniony przez generała, któremu wcześniej ocalił życie. Splot wydarzeń, dwie kobiety zakochane w Su Tai Ying (Vic). Źródło: deep drama.
 Zdjęcia wyszperane z różnych stronek, może nie są rewelacyjnej jakości, ale ja byłam w szoku jak ucharakteryzowano Vic'a. Zapewne kolejny raz mnie zaskoczy swoją grą aktorską. Ciekawa jestem jak tym razem zagra i czy zawojuje po raz kolejny moje serce :) Na pewno postaram się obejrzeć tą dramę. Muszę!




~WIELKANOC~

Z okazji Świąt Wielkiejnocy życzę Wam dużo spokoju, zdrowia, radosnych, miłych, rodzinnych świąt przepełnionych spokojem i odpoczynkiem. Aby te święta były wytchnieniem w codziennej gonitwie. Wesołych Świąt! Ściskam mocno!

czwartek, 21 kwietnia 2011

Part time work...


 


 Czyli "Sapuri/ Love Suplement"



I tak właśnie skończyłam oglądać 5 odcinek japońskiej dramy "Sapuri" z Kazuy'ą Kamenashi'm w roli głównej :D
Rozbawił mnie fragmencik z 28 min. gdy Kame płacze razem z córeczką swojego szefa na napisach końcowych anime o Joseph'ie :D Komiczne, bynajmniej dla mnie. I tak jak widać Kame umie zagrać każdą rolę świetnie, w których go widziałam. 
EDIT:
Tak i tu... Chłopaka- Yuya Ishida (Kazuya K.) pracującego na pól etatu w ogromnej firmie zajmującej się reklamą. Pomocny, lekkoduch... Wszyscy powtarzają mu żeby dorósł, albo wytykają różnice między zachowaniem dzieci, a dorosłych. 

Drama rozpoczyna się podróżą metrem Ishid'y i Minami Fujii (Misaki Ito). Ishida zostawia na siedzeniu metra telefon komórkowy. Roztrzepany chłopak umawia się z dziewczyną, aby ta oddała mu telefon, jednak ta jest bardzo zajęta pracą w biurze reklamy, do której Ishida idzie na rozmowę kwalifikacyjną.
Chłopak na posyłki, tu skseruj, tam zanieś. Staje się coraz bliższy wszystkim kreatywnym w firmie, pomaga Ogiwarze i Fujii zbliżyć się do siebie. Jednak Ishida zdaje sobie sprawę, że czuję coś do dziewczyny 28letniej (ok. 6 lat od siebie starszej). 
Chłopak stara się być kreatywnym, pomaga w wymyślaniu sloganów reklamowych i zapisuje się na egzamin.


Cóż z tego wszystkiego wyniknie? Biorąc pod uwagę, że Ogiwara służy mu radą i Fujii siedzi z nim po nocach w biurze pomagając mu w przygotowaniach do egzaminu, gdy sama po godzinach pracy i tak realizuje projekty dla klientów.
Czy Ishidzie uda się zdać egzamin i stanie się kreatywnym w firmie?


Czy Fujii wybierze Ogiwarę? Czy wyjedzie z Ogiwarą na wielki projekt do Pekinu? Dlaczego Ishida poprosi Ogiwarę, aby ten zabrał dziewczynę do Pekinu i się nią zaopiekował? Będę wredna i nie powiem :P (^.^)

środa, 20 kwietnia 2011

Małe Candy u Miriel...

Mialam opisać poniedziałkową imprezę u Maji, ale jakoś w sumie nic ciekawego się nie działo, choć było naprawdę miło :) Koleżanki się na mnie rzuciły z pytaniami co to za opis na gadu, co to za Miyavi, o co chodzi i w ogóle.

Miałam zamiar już dziś zrobić na tip top kartkę/laurkę dla bloga Miriel z okazji pierwszych urodzin, ale jestem tak wypompowana, ze nie wiem nawet czym. Najważniejsze, że już mam całkowity koncept w głowie i wygląd kartki, pytanie, czy moje palce i ręka będą współpracować z mózgiem w tworzeniu tego dzieła, przez szkic a później już dokładne stworzenie kartki. Na pewno kartka nie będzie większa niż A5 bo nie dam rady, ale postaram się zrobić coś miłego i ładnego jeśli, rzeczywiście uda mi się stworzyć, to co mam w planach. Więc zabieram się do tego dzieła zniszczenia, a w łóżku poczytam farmację. Bo jakbym teraz do niej usiadła to na bank bym zasnęła z twarzą w książce. A tworzenie mnie rozbudzi :D

Twórczy post miał być... a jakoś mój blog strajkuje, albo bardziej to ja strajkuje... Chociaż ruch na nim jak w ulu, aż jestem zdziwiona, że od 25 listopada ubr. do dziś było ponad 4,000 osób. Dziękuję wszystkim za czytanie wpisów, zwykłe zaglądanie i za zagłębianie się teksty, wypowiedzi i opisy, które tu zamieszczam. Obiecuję się poprawić, nie wiem kiedy, bo w czerwcu mam egzamin, ale postaram się mimo obowiązków domowych, obowiązków mamy. Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że się nie znudzicie blogiem. :)

sobota, 16 kwietnia 2011

KONCERT MIYAVI'ego (10.04.2011r. Centrum Stocznia Gdańska)


 Dziękuję Asai za udostępnienie koszulki :)










Wpis tworzyłam dwa dni. W bólu, wzruszeniu, jednak myślałam, że jeszcze ciężej mi będzie. Jednak odważnie musiałam w końcu przełamać tą skorupę do końca. Dlatego też napisałam, że wpis umieszczę dopiero w niedzielę ok. 20:00. Zmiana nastąpiła, poprzez dezaktualizację weekendowych planów i fali odwagi, która zalała moje serce w piątkowy wieczór. Wpis pisałam bez wytchnienia od 20:30 do 1:00 w nocy w sobotę. Noc była dla mnie katorgą po mimo tego, że śnił mi się Miyavi i koncert, rano wstałam nieprzytomna.

~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~~ ~


Źródło: STUDIOLANNINN
Próbuję opanować te uczucia, które kłębią się w mojej głowie, sercu, gardle i w każdej komórce mojego ciała. I zdaję sobie sprawę, że od koncertu minął prawie tydzień, a ja dopiero będąc w odwiedzinach u Majki w pracy (14.04.2011) opowiedziałam jej urywki koncertu płacząc i przelewając te emocje na nią. Otworzyłam się, skruszyłam lód, tą lodową skorupę, którą się otoczyłam. Przyjaciele pytali mnie od poniedziałku rana jak mi się podobał koncert, jak było? Odpowiadałam tylko "wiesz, nie ogarniam tego i płaczę". Bo płakałam, co dzień, raz mało, raz więcej. Po powrocie z koncertu nawet bardzo i nie mogłam się uspokoić. Nigdy nie myślałam, że ten koncert tak mnie dotknie, zmieni, wryje się w moją pamięć, że podejdę do tego tak emocjonalnie. Na dzień dzisiejszy ogarniam to co się działo w 60%. Piszę post, słucham piosenek Miyavi'ego, które zagrał i płaczę. Płaczę bo inaczej nie umiem.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Cudowny złośnik....

Niestety na chwilę obecną nie znalazłam słów i pewnie nie znajdę :(


Aby zobaczyć teledysk kliknij na zdjęcie :)

Jego złość i gra w tej dramie rozbawia mnie ogromnie :D Chociaż całej nie obejrzałam.
I tak właśnie ubogi wpis, i możliwe, że do koncertu Miyavi'ego już nic nie napiszę, bo mam dużo pracy. I nie chodzi tu wcale o przygotowania do koncertu. Jakoś jeszcze o tym nie myślę (no może troszkę), w co by się ubrać? Ale to na razie bardzo odległe, chociaż to tylko kilka dni :) Ale odległe. 

Ważniejsza jest walka z pieluchami, która idzie wybornie, Nusia dziś tylko raz zrobiła siu siu w majteczki!

I tu przypomniał mi się mój sen z Zai Zai;em. :) Stałam sobie przy balustradzie, na jakimś długim tarasie, i rozmyślałam, nawet nie wiem o czym. Vic stanął obok mnie. Zapytał, co u mnie słychać? (dokładniej: Hey Tash what's going on? How are you?)- dziwne bo Vic bardzo dobrze rozumei po angielsku, ale NIC nie mówi w tym języku. Wyżaliłam mu się, że nie mogę sobie dać rady z Nuśkiem i naszym problemem pieluchowym. Na co on się roześmiał i powiedział, że dam sobie radę, bo jestem dobrą mamą. Heh... jakoś mnie to podbudowało. Chociaż taki głupiutki sen. Co też umysł człowieka jest w stanie sam zmontować?! Ale ten jego pokrzepiający uśmiech, że wierzy we mnie.


poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Stan nieważkości...

Wydarzenia, płynący czas, świat za oknem- jest coś takiego?
I tak dryfuję, płynę w powietrzu... Jakoś ta choroba nie ciągnie mnie, aż tak w dół. 
Pozytywne myślenie, nie mogę się do reszty rozchorować! Ale już wiem, że na koncercie w niebo głosy krzyczeć nie mogę, a tak lubię. Muszę szanować tę resztę strun głosowych, która została mi do końca życia, a tego życia jeszcze przede mną sporo...
Także koncert będę przeżywać raczej cicho, roniąc łzy, śmiejąc się jak wariatka i podskakując jak tygrysek z Kubusia Puchatka. To już tylko niecały tydzień! Nie mogę uwierzyć. Zamykam oczy, oddycham powoli. I otwieram je jeszcze bardziej podekscytowana i niemogąca w to uwierzyć, a chciałam się uspokoić.
Koleżanka na gadu do mnie napisała: "pewnie nie możesz już się doczekać niedzieli i koncertu ". Odpisałam jej: "na razie o tym nie myślę powiem Ci szczerze"- napisałam prawdę. Na razie zdrowie, walka z pieluchami trwa, wygrywamy, Nuśka dumna i troszkę zawstydzona każdymi moimi gromkimi oklaskami, buziakami, uściskami i kawałeczkiem czekoladki w prezencie. Wiem, że może za dużo tego w nagrodę, ale inaczej nie umiem. Od jutra zamiast czekolady flipsiki. Mam fobie na punkcie próchnicy. Ale siusia do nocnika, z mimiki wyczytuję jej smutek, zawiedzenie i żal, jak się posiusia w majteczki. Dzieci mają tak ogromny zbiór minek i spojrzeń.

Koncert, koncert... to nierealne, może będzie realniejsze, gdy w czwartek lub piątek pofarbuję włosy. I będę pomału się zastanawiała w co się ubiorę? Tyle mam opcji...

Liczę na moje jutrzejsze dobre samopoczucie, troszkę zacznę ogarniać "wersja czystsza" na przyjazd w piątek gościa. Bardzo się cieszę :) Pytanie tylko, czy zdzierży moją kuchnię? Czy wytrzyma w naszym domowym chaosie, który my uwielbiamy? Mam nadzieję Asai :)

I tak nie zapomnieć o przedszkolu, i o masie innych przyziemnych spraw. A gdzie miejsce na wzniosłe? Nie mam... jestem pusta od wzniosłości. I znów wyrzuty sumienia... fajki.

Czy rzeczywiście tak jest, że jeśli czegoś bardzo pragniemy i sobie to wmówimy, że się spełni to tak będzie?! Niby jedna rzecz tak wyszła, ale te kilka innych? Chciałabym... chciałabym... musi... musi...musi się udać!

I tak kumpela myśli, gdzie się wybrać na wakacje: Portugalia, Hiszpania, Tunezja czy Egipt.
A mi do cholery w maju będą robić armagedon w łazience! Miłe wakacje zbijanie kafelek, wywalanie wszystkiego i remont. Cudowne wakacje! :D w sumie dobrze w lato będzie łatwiej schło :) A mi się marzy to co o wiele dalej... ona lubi wakacje wersja wylegiwania się w słońcu. Ja chodzenie, zwiedzanie, ruch, śmiech, słońce ale z umiarem.

I tak mi się właśnie przypomniało, co bardzo chcę! Picnic w parku, albo na plaży :) Może w tą niedzielę?! Oj nie wiem. Czeka nas tyle rzeczy molo w Sopocie, albo Brzeźnie, park Oliwski, ciekawe czy już jest tam pięknie i kolorowo? Starówka. Sama już nie wiem... Za dużo chyba chcę, a później znów będę wypompowana. Przystopuj pomału, jutro dopiero wtorek.

Obiecałam sobie wcześniej pójść spać... "Zaraz idę". Mówię tak do siebie od położenia spać małej czyli od 20:30. Muzyka niezmiennie Laruku, Gackt, Vic. Mała w dzień zasypia tylko przy Laruku i Gackt :) - tych ostrzejszych kawałkach... Już nawet Dawidoff się śmieje, gdy mówię: "Zasnęła, nie ma to jak Laruk i Gackt" :)
Dobranoc. Niech Wam się przyśni kilogram wiśni :* jak to mawia moja Siostra :)

sobota, 2 kwietnia 2011

Załamana i szczęśliwa.



Walka trwa od wtorku, całymi dniami siedzę z Nuśkiem i walczymy z pieluchami. Z przerwą na wyjście na dwór. Jest za zimno, aby brać ją bez pieluszki. Wczoraj Nusiek zrobiła mi siusiu na nocniczek 4 razy i kupkę, dziś tylko raz kupkę i siusiu :) Ale jestem szczęśliwa.

Mała miała wczoraj gorączkę, dziś już było jej lepiej, ale za to ja. Boli mnie gardło od rana i czuję się coraz gorzej. Nie mogę rozchorować się na koncert! Po prostu nie mogę! Już nawet odpuściłam sobie jutrzejsze pójście do koleżanki i uczenie się do egzaminu, żeby się nie doprawić.

Cóż... właśnie to ja, nic nie łapię tylko zapalenia gardła, krtani albo oskrzeli. Stres. przemęczenie i wychodzi...Za dużo jak na mnie ostatnio :) No cóż. Także dziś odpuszczam sobie pisanie jakichkolwiek wartościowych postów, zaaplikuję sobie chemię w pigułkach i idę do łóżeczka jak grzeczna dziewczynka. Obejrzałabym sobie dramę składającą się z trzech odcinków "Love scar (Wounds of passion/ Lian Ai Shang Heng)" ale znów kodeki się sypią ;(

Bliżej nieopisany nastrój powoduje, że w kółko słucham kilku piosenek Vic'a, Laruku i Gackt'a, a klujące się choróbsko przyprawia mnie naprawdę o przerażenie, jedynie cieszyć się z postępów Nuśka :)
Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...