wtorek, 18 października 2011

Kumiko Chan cz.10

 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Vic

Zostałem sam z Tash, stwierdziłem, że też się ulotnię i nie będę jej przeszkadzać. Wyglądała o wiele lepiej niż dzień wcześniej. Jednak, gdy już miałem ubierać buty:
- Myślałam, że napijesz się herbaty.- Zapytała niepewnie patrząc na mnie.
- Nie chciałbym przeszkadzać.
- Raczej nie masz, w czym… Nastawię wody na herbatę, może chcesz coś do jedzenia?
- Nie dziękuję, już jadłem.- Usiadłem przy stole, czułem się niezręcznie. Patrzyłem jak krząta się po kuchni. Miło się na nią patrzyło, brakowało mi tej drugiej osoby, z którą mógłbym dzielić moje mieszkanie. Dla której mógłbym parzyć herbatę i pomagać robić obiad. Po chwili postawiła herbatę z tacą na stole i usiadła naprzeciwko.
Zdjęła mój kubek z herbatą podsunęła go w moją stronę, chciałem zając czymś ręce, więc wziąłem od niej kubek. Musnąłem opuszkami palców jej dłonie. Speszyła się i zabrała ręce chowając je w rękawach bluzki. Trwaliśmy tak w niezręcznym milczeniu.
- Grasz w tym filmie główną rolę?- Zapytała nieśmiało patrząc w kubek z herbatą.
- Tak.- Odparłem patrząc na nią. Rozmowa nam jakoś nie szła.
W sumie wolałem milczeć i patrzeć na nią. Ona jednak czuła się niezręcznie pod moim bacznym spojrzeniem.
- Nie macie tu zbyt dobrych warunków do trenowania.- Zmieniłem temat, może łatwiej jej będzie mówić o łyżwach.
- Dlaczego?
- Na Tajwanie nie ma lodowisk.
- I tak nie trenujemy na lodowisku cały rok.- Uśmiechnęła się, miała tak miły uśmiech.
- Podoba Ci się tu?- I tu trafiłem w samo sedno.
- Czy podoba?!- Ucieszyła się jeszcze bardziej.- Jestem tu zaledwie 2 dni, a kocham ten kraj, może z jednej strony to zbyt duże słowo, bo nic jeszcze nie widziałam. Ale jest tu tak pięknie, kolorowo, ciepło, ludzie są bardzo przyjaźni, pyszne jedzenie.- Uśmiechnąłem się tylko.- Uwielbiam jeść pałeczkami.- Upiła łyk herbaty. Pałeczkami jadła bardzo dobrze, przypomniałem sobie nasz pierwszy posiłek w Sun Glass.
- Jak tak lubisz jedzenie, to może przed spotkaniem w agencji wybierzemy się do Sun Glass?- Odważyłem się zadać to pytanie.
- Bardzo chętnie, może uda mi się poznać tą małą dzielną dziewczynkę.
- Jaką dziewczynkę?
- Pana właściciela wnuczkę.
- Ah mówisz o Zhu?
- Chyba tak, jeśli to ta, która tańczy.
- Tak to ta.- Pamiętała nawet o tym. Czy ona sobie naprawdę nie zdawała sprawy z tego, że ma dużo fanów, którzy ją właśnie za to kochają? Za tą jej niewinność, skromność, łagodność, otwartość. Tak ją właśnie postrzegałem, a przede wszystkim jako coś czyście niewinnego. Zawahała się z powiedzeniem czegoś.
- Coś się stało?- Spytałem.
- Czy nie będziesz miał problemów wychodząc tak na ulicę…- No tak… to rzeczywiście mógł być problem, ale co miałem jej powiedzieć.
- Mam samochód pojedziemy samochodem.
- Dobrze.- Zarumieniła się.
- Spotkanie jest…- Zadzwonił mój telefon.- Tak?- To był Xiang. „Cześć, spotkanie jest przełożone na 16, reżyser ma o 18 spotkanie w sprawie budżetu na film”- Słyszałem irytację w głosie kolegi. Spojrzałem na zegarek, była 10.- To pewne?- Spytałem „Skąd ja mogę wiedzieć, czy to pewne? A Tash chce jeszcze to studio?”- Tak, właśnie miałem do Ciebie później napisać, że od 5 do 10.- Spojrzała na mnie pytająco.
- Xiang pyta, na którą chcieliście studio.
- Tak.- Przytaknęła energicznie głową. „Widziałem właśnie Ho z Tymkiem, więc jesteście prawie sami, Mike tylko wam wadzi”.- Zaśmiał się do telefonu.
- Przed zebraniem idziemy do Sun Glass na obiad.- „To świetnie ja też tam będę! Pracuj nad nią. Do zobaczenia!”- Rozłączył się.
- Macie załatwione studio.- Powiedziałem chowając telefon do kieszeni, reszty nie miałem zamiaru powtarzać, Xiang prze kolorował to wszystko.
- Dziękuję Ci, nawet nie wiesz, jakie to dla nas ważne.- Odetchnęła głęboko.- Jaki jest reżyser?- W sumie nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć.
- Nie wysoki, łysawy…- Zaśmiała się, ja też.- Tak poważnie to sympatyczny z niego człowiek, tylko strasznie nerwowy i wyrywny, nie jak Tajwańczyk.- Zastanawiałem się, co możemy robić do zebrania, prócz zjedzenia obiadu. Była ładna pogoda, większość ulic była wyludniona, z racji godzin pracy. Wypiłem herbatę i spoglądałem na nią.
- Chcesz jeszcze?- Spytała.
- Nie, dziękuję.- Wzięła oba kubki i tacę. Zmywała w ogromnym skupieniu i czci nad porcelanowymi zwyczajnymi kubkami. Skończyła i wytarła ręce. Wiedziałem!
- Chodź zabiorę Cię gdzieś.- Powiedziałem idąc do swoich butów.
- Dobrze.- Wzięła lekki sweterek, torebkę przełożyła na skos przez głowę i ubrała buty. Zeszliśmy do samochodu. Otworzyłem dla niej drzwi, później usiadłem za kierownicą. Wyruszyliśmy, stwierdziłem, że powinien spodobać się jej market- targowisko czynne 24h z wszystkim, co tylko możliwe.

Natasha, Kumiko, Tash była jak dobry duszek, troszkę dziecinna jak na swój wiek, ale to tłumaczyłem 2 letnim mieszkaniem w Japonii, chociaż u nas też większość młodych kobiet się tak zachowuje.
Zabawa była przednia, 3h chodziliśmy po markecie śmiejąc się i przymierzając czapki, oglądając ośmiornice i pływające jeszcze w zbiornikach żywe krewetki. Była wulkanem tryskającej energii i świetną kompanką. Jednak odgradzał ją ode mnie mur, czułem go. W tamtym momencie jednak mi to nie przeszkadzało. Tryskała humorem, a jej uśmiech powodował zaciekawienie wśród ludzi. Zatrzymaliśmy się przy straganie z chustami, koralikami na szyję, zawieszkami na telefony i mnóstwem innych drobiazgów. Ukłoniła się sprzedawczyni i oglądała koralikowe bransoletki na ręce. Wszyscy sprzedawcy, przy których stoiskach się zatrzymaliśmy byli niezwykle mili dla niej. Może też przez to, że od jej osoby bił spokój i serdeczność. Chowałem twarz za ciemnymi okularami, czułem ulgę z faktu, że nikt mnie nie rozpoznał. Może też dla tego, że miałem dość długie, rozwichrzone włosy. Jednak wolałbym spacerować z nią bez tych okularów, ale nie chciałem przysporzyć zwłaszcza jej problemów.
- Ładną ma pan dziewczynę. Ale chyba nie jest stąd.- Powiedziała do mnie sprzedawczyni po chińsku. Uśmiechnąłem się tylko, nie chciałem wdawać się w zbędne tłumaczenia całej, zawiłej sytuacji. Widziałem, że jedna bransoletka spodobała się Tash odłożyła ją jednak i podeszła do stoiska tuż, obok, aby zobaczyć jakieś buciki, bardziej skarpetki ze skórzanym podbiciem. Ja tym czasem wziąłem bransoletkę do ręki, a sprzedawczyni podałem pieniądze. Podszedłem do stoiska, gdzie była Tash, właśnie odbierała resztę i trzymała w ręku mały pakunek. Chciałem dać Tash tą bransoletkę, ładnie by wyglądała na jej dłoni, ale zorientowałem się, że jest to głupie posunięcie… Była wyjątkowa, ale nie lubiłem jej w ten specjalny sposób. Wrzuciłem bransoletkę do kieszeni słysząc:
- Przepraszam!- Usłyszałem za sobą głos.
- Czy to nie Vic?- Moja kompanka patrzyła z przerażeniem na dziewczyny, które zaczęły robić nam zdjęcia. Odeszliśmy kilka straganów dalej, ale wokół nas wzbierała na sile liczba osób, które za wszelką cenę chciały zrobić nam zdjęcie. Chwyciłem, więc Tash za dłoń i pobiegłem w stronę samochodu. Na szczęście po drodze zgubiliśmy wszystkie dziewczyny, czułem się zażenowany. Zdjąłem okulary i spojrzałem na twarz Tash. Była wystraszona, a jej dłoń zimna. Właśnie, jej dłoń… Cały czas trzymaliśmy się za ręce… Ona chyba też pojęła ten fakt, bo w tym samym czasie puściliśmy swoje dłonie.
- Lepiej jedźmy stąd.- Powiedziałem otwierając samochód.
Wsiedliśmy do niego i odetchnęliśmy z ulgą, jak na razie nikt nie wybiegł na jezdnię próbując nas dopaść.
- Przepraszam.- Powiedziałem odpalając samochód.
- Nic nie szkodzi.- Milczała. Po 30min podróży dojechaliśmy do Sun Glass. Zaparkowałem w bocznej uliczce.
- Wszystko w porządku?- Spytałem odpinając pas.
- Tak…- Była jeszcze zdenerwowana.
- Przepraszam...
- Nic nie szkodzi skąd mogłeś wiedzieć.- Uśmiechnęła się słabo, czułem, że chciała mnie pocieszyć, ale nie umiała znaleźć słów. W tamtym momencie wiedziałem już, że jej nie dogoniła sława i nie życzyłem jej tego. Dlatego postanowiłem widzieć się z nią jak najmniej. Do szyby ktoś zapukał, na chodniku stał Xiang i uśmiechał się. Wysiedliśmy z samochodu.
- Rozmawiałem z wujem, restauracja jest pełna gości, ale pokój do spotkań służbowych jest zarezerwowany dla nas- Wyszczerzył się w uśmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli piszesz komentarz jako anonim, proszę podaj swój nick :D- łatwiej odpisuje się na komentarze ;) z góry dziękuję! (*^.^*)

Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...