środa, 5 października 2011

Kumiko Chan cz.8


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.

*** Tash

Obudziłam się, była 6 rano, i już było ciepło. A kiedy na Tajwanie nie jest ciepło? Była zima, a temperatura 20 stopni. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Chłopaki jeszcze spali. Usłyszałam dzwonek do drzwi. „Kto o tej porze?”- Zaklęłam w myślach otwierając drzwi.
- Cześć Tash.- To był mój lekarz.
- Hyung. Wejdź.- Czułam, że czeka mnie przeprawa niczym popłynięcie wpław z Tajwanu do Japonii. Hyung był młodym lekarzem, moi rodzice poznali go jak zaczynał dopiero staż. Teraz już był lekarzem pełną gębą. Miał 30lat, dość wysoki (a który facet przy mnie taki nie jest?!), Przystojny i bardzo sympatyczny. Wiedział o wszystkim, co dotyczyło mojego zdrowia. Rodzice nie poskąpili mu szczegółów nawet tego, dlaczego wyjechaliśmy.

- Musimy porozmawiać.- Powiedział udając groźnego.


- Szłam pod prysznic.
- To idź, ja ich obudzę.- Ciekawe, co dziś usłyszę. Znów anemia, znów łykanie żelaza w tabletkach, ograniczona ilość godzin treningu, więcej odpoczynku. Czy też to, że „Jeśli chcesz chodzić za kilka lat na własnych nogach to powinnaś zrezygnować z łyżwiarstwa”. I znów to cholerne biodro. Stałam patrząc w lustro i kurczowo trzymając się umywalki, aby nie upaść na ziemię. Ból zelżał, więc wzięłam prysznic i ubrana wyszłam do pokoju. Jak strzała do łazienki wpadł Mike, Tymon pewnie poszedł po śniadanie. Usiadłam na kanapie obok Hyung’a, pił herbatę i zagłębiał się w jakieś papierzyska:
- Masz słabe wyniki.- Odstawił głośno kubek na stół.- Co Ci przyszło do głowy z tym filmem? Powiedz mi.- Oparł się o kanapę i założył ręce na piersi.
- Poproszono mnie…
- Aha. – Spojrzał na mnie już łagodniej.- Tash…- Westchnął.
- Wiem, powinnam się oszczędzać.
- Chodźmy na śniadanie, co?
- Zgoda.- Ulżyło mi, że się nie wścieka, widocznie wyniki nie były aż tak złe. Podeszliśmy do ulicznego straganu przy parku i usiadłam przy stoliku, Hyung przyniósł jedzenie.
- I jak na Tajwanie?
- Gorąco, pięknie, cudownie.- Odparłam.
- Przenoszę się tu do pracy, Twój ojciec zaproponował mi posadę w Instytucie.- Dodał.
- To chyba dobrze dla Twojej kariery.- Przytaknął. Jadł, ale widziałam, że coś go gnębi.
- Osiądź dziewczyno, nie masz żadnych przyjaciół…- Nie dałam mu skończyć.
- Nie wiem czy to się uda.
- Znajdź sobie dobrego chłopaka.- Prychnęłam żując bułeczkę z czerwoną fasolą.
- Dobra zróbmy zakład. Jak za rok nie będziesz miała żadnego chłopaka, to zaczniesz się umawiać ze mną.- Spojrzałam na niego przenikliwie, zaczął się śmiać.
- Ze mną? Zakładów o miłość się nie robi. Nie mam zamiaru łapać któregokolwiek faceta, w ogóle faceta…- Byłam oburzona, w życiu bym mu nie życzyła tak wstrętnego i krnąbrnego bachora za dziewczynę.- Nie wiedziałam, że umawiasz się z dziećmi.- Na te słowa przestał się śmiać.
- Nie przesadzaj. – Wstaliśmy po skończonym posiłku.- Jaki dziś plan zajęć?
- Na 12 jest spotkanie w sprawie filmu.
- A wcześniej?
- Trening.
- Czy Ty znasz inne słowo niż trening i zawody?- Zirytował się.
- Łyżwy.- Zaśmiałam się.
- Kiedyś Cię dorwę i przetrzepię Ci skórę.- Oznajmił groźnie.


*** Hyung

Czasem miałem naprawdę ochotę przetrzepać jej skórę. Mimo tego wszystkiego lubiłem ją, nawet bardzo. Była jak młodsza siostra w jednym i pierwszą miłość w wieku 19 lat, której nie przeżyłem… Niby żartowałem z tym umawianiem się za rok z Nataszą, ale dla mnie to nie był żart, chciałem tego już od dwóch lat.
- To, co teraz?- Spytałem idąc obok niej.
- Do domu po torbę i na trening.- Jej upór był godny podziwu. Z jednej strony ją rozumiałem, to był jedyny jej sposób żeby zapomnieć o przeszłości i żeby o niej pamiętać, bo te złe i dobre wspomnienia były związane tylko z tym.
Weszliśmy do domu:
- Mamy gości!- Krzyknął Tymon. Rozejrzałem się po pokoju, Vic stał i uśmiechał się do nas, Ho siedziała i piła herbatę.
- Cześć!- Tash szczerze się ucieszyła.
- Przyjechaliśmy tylko powiedzieć, że spotkanie jest przełożone na dzisiejszy wieczór.- Powiedziała Ho.
- A czemu tak?- Zdziwiła się Tash.
- Jest mały problem z główną rolą.- Powiedział cicho Vic i schował ręce do kieszeni spodni. Spojrzał porozumiewawczo na Ho i powiedzieli w tym samym czasie:
- Hong…- Zrobili znaczące miny.
- A…- Tash tylko kiwnęła głową. Zastanawiałem się, czemu Vic tak przygląda się Tash. Nie tylko ja go obserwowałem, Mike również. W telewizorze dało się słyszeć komunikat o kolejnych zawodach:
- Dobra, ja nie chcę tego słuchać. Już mi wystarczy.- Tash wyszła na balkon usiadła na ratanowej kanapie. Ho poszła do niej. Ja musiałem zbierać się do pracy. Przed tym usłyszałem tylko, że w zawodach ma wystąpić była przyjaciółka Tash starsza od niej o dwa lata Emma. Powiem szczerze, nie wróżyło to nic dobrego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli piszesz komentarz jako anonim, proszę podaj swój nick :D- łatwiej odpisuje się na komentarze ;) z góry dziękuję! (*^.^*)

Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...