środa, 4 stycznia 2012

Kumiko Chan cz.16

 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.

*** Tash

Pożegnałam się z Vic’em i poszłam z bratem chodnikiem w stronę naszego domu. To był jeden z nielicznych dni, kiedy zrobiłam sobie wagary od treningu. Jutro będę musiała dać z siebie wszystko- pomyślałam mając wyrzuty sumienia.
- Bardzo miła jest ta Ho.- Powiedział do mnie. Milczałam, co miałam mu powiedzieć? „Cieszę się, że kogoś sobie znalazłeś, bo mnie przecież nikt nie zechce”.
- Nie zapytasz, co u mnie?-  To tendencyjne pytanie mnie dobijało, zawsze prosił żebym je zadała, gdy podobała mu się jakaś dziewczyna i zaczął się z nią umawiać.
- Przecież widzę i wiem, to, po co mam pytać?- Mój bezbarwny ton głosu jednak go nie zraził.
- To jeszcze zostaje znalezienie kogoś, dla Mike’a i dla C…- Spojrzał na mnie.
- Nie, dla mnie nie.- Wiem, że chciał abym była szczęśliwa, marzył o tym żebym przyprowadziła do domu chłopaka. Chciał abym mu go przedstawiła i żeby mógł powiedzieć „ Cześć jestem bratem Tash, masz ją kochać i szanować, bo na to zasługuje”. Zasługuje? Czy na pewno?
- Czemu zwinęliście się tak szybko z Vic’em?- Zapytał mnie po polsku, jak dawno nie używałam tego języka.
- Najadłam się i tyle.- Wzruszyłam ramionami, po co miałam go niepokoić tym, że widziałam Adama w TV.
- Tash… Czy coś się stało?
- Nie.- Byłam podirytowana, a na domiar złego po przypomnieniu sobie twarzy Adama z telewizora mój głos zaczął drżeć z podenerwowania.
- Tak w ogóle, gdzie byłaś pół dnia?- Tak, i cóż miałam mu odpowiedzieć? Wyjście z Vic’em przetłumaczyłby na słowo randka i wtedy by było.
- Poszłam na market.- Odparłam.
- Sama?
- Tak, Vic musiał iść zaraz po waszym wyjściu.- Skłamałam w dobrej wierze… Nie kłamię, to był pierwszy raz, kiedy to zrobiłam…
W domu czekał na nas Hyung, Mike właśnie przebrał się w dres, aby pójść na jogging. Jak był wściekły lub miał parszywy humor wybierał się na jogging. Tymon za to był tak naładowany pozytywną energią, że stwierdził, iż pójdzie z nim. Opadłam na kanapę obok Hyung’a:
- Jak dzień?- Zapytał.
- Jakoś bez treningu, a mam wrażenie, że okrutnie ciężki.- Chłopaki pożegnali się i wyruszyli pobiegać w mieście.
- I jak szukanie kandydata na chłopaka?
- Jeszcze Ty! Może być garbaty i o jednym oku byle tego roku?- Uśmiechnął się krzywo.
- No bez przesady.

- To wy przesadzacie.- Hung wstał i poszedł do kuchni.
- Zrobię Ci herbaty.- Ja w tym czasie przymknęłam na moment oczy. Tak miło spędziłam dzisiejszy dzień w towarzystwie Vic’a i później rodzinnie u Xiang’a, że aż było to niewybaczalne. Kogo wybrać na kandydata do randek? Oczywiście, jeśli ktoś by mnie chciał, nałogowca na punkcie pracy i wychudzonego patyczaka. Vic? Czy on był ideałem mojego księcia z bajki? Nie miałam ochoty po raz kolejny spotkać się z jego rozwrzeszczanymi fankami. Xiang? Miał cudownie miłą rodzinę… I na myśl nasunął się Adam… Adam, ten Adam, który miał wystąpić z Emmą. Który był przyjacielem mojego brata. Ten, który tak mi się kiedyś podobał… Zasnęłam, obudziłam się zlana potem. Obok mnie klęczał Hyung.
- Wszystko w porządku?- Zapytał szeptem dotykając mojego ramienia. Rozszlochałam się, a ten przytulił mnie do siebie.- Znów koszmar?
- Tak, ale nie mów chłopakom.- Czyżby powodem powrotu koszmarów Adamem było to, że zobaczyłam go w telewizji?
- Dobrze, nic nie powiem.- Pogładził mnie po głowie.- To tylko sen, nic ci nie grozi.- W tamtym momencie pomyślałam o księciu z bajki jako o kimś, kto mógłby mnie tak chronić jak robił to Mike i Tymon… Hyung? Był moim lekarzem i przyjacielem, taka opcja nie wchodziła w grę… Jednak wierzyłam, że Hyung nie powie nic chłopakom.

Obmyśliłam wszystko, obudziłam się kwadrans przed 4 miałam już ustalony harmonogram moich treningów, prób do filmu. W weekend nie było sensu trzymać całej grupy do 21, postanowiłam, że wtedy będę miała czas, aby poćwiczyć układy z Hong i Vic’em do ich wspólnych scen tańca w filmie. Musiałam dziś tylko złapać Xiang’a i poprosić go, aby przekazał Vic’owi wiadomość.
Wzięłam telefon leżący na ziemi, rozładował się, widocznie w czasie jedzenia posiłku z Ho i Tymonem. Podłączyłam go do ładowania i włączyłam. Po chwili dostarczono sms.
„Ohyo Kumiko! Kiedy odwiedzisz Tokio? Twoje wizje są mile widziane przy kolejnym projekcie. Pozdrawiamy- Ruiza”. Ruiza… Uśmiechnęłam się do siebie. Miło wspominałam współpracę z nim i jego zespołem… Czemu akurat on napisał? Nigdy tak naprawdę się do mnie nie odzywał, zawsze wychodził z założenia, że każdą moją sugestię należy natychmiast wypełnić. Nawet, jeśli była to tylko wypowiedziana na głos myśl i skąd u licha on miał mój numer? I natchnęła mnie wizja na układ obowiązkowy. Wiedziałam już, do jakiej piosenki pojedziemy! D- Torikago Goten! Swoją drogą uwielbiałam ją. Wstałam i poszłam pod prysznic, stwierdziłam, że odpisze mu później. Ruiza, ten sympatyczny grający na basie z przefarbowany na blond włosami, 6 lat starszy chłopak. Wyszłam do pokoju z łazienki, chłopaki nieprzytomnie spojrzeli na mnie.
- Jak zawsze zwarta i gotowa.- Wybąkał Mike biorąc swoją torbę do treningów.
- Zaraz muszę się spakować!- Wbiegłam do pokoju pakując najpotrzebniejsze rzeczy. Telefon z ładowarką wrzuciłam do kieszeni bluzy, którą zarzuciłam na grzbiet. Przy wyjściu zarzuciłam kaptur na głowę, ludzie ostatnio dość ostentacyjnie zaczęli nam się przyglądać.
Tymon jechał z nami, wziął ze sobą magnetofon z odtwarzaczem, wcześniej zgrał na mp3 kawałki, przy których mieliśmy tańczyć.
Weszliśmy do agencji, ochroniarz dał nam nasze miesięczne przepustki. Winda czekała na dole.  Wsiedliśmy i wjechaliśmy nią na 2 piętro. I tu się zdziwiłam, była równo 5 rano, a przed salą wszyscy czekali. A sala? Sala była zajęta przez Hong i jej 3 koleżanki.
- Cześć!- Przywitałam się z wszystkimi ściągając kaptur.
- Zaraz będzie tu reżyser.- Wszedł podenerwowany Xiang.
- Czy wy w ogóle śpicie?- Zapytałam spoglądając na Xiang'a.
- A Ty?- Odparł troszkę zgryźliwie.- Hong stwierdziła, że sama przygotuje ze swoimi koleżankami układy do tego filmu.
- Aha…- Odparłam.
- O cześć.- To była Hong.- Zapowiadam, że nie poddam się tak łatwo.- Fuknęła na mnie łapiąc mnie za ramie i prowadząc za róg ściany.- Niech reżyser wybierze, która zrobiła lepszą choreografię.
- Dobrze, jeśli Ci tak zależy, ja mogę w każdej chwili zrezygnować. Nigdy nie prosiłam o tą pracę i nie mówiłam, że jestem choreografem.- Odparłam.
- Bardziej zależy mi abyś trzymała się z dala od Vic’a.- Wysyczała. A więc o to jej chodziło… Niby, w jaki sposób mogłam stanąć jej na drodze do Vic’a? Była idealna, piękna, ale kapryśna i nadęta… Może tylko mi się tak wydawało?
- Co tu się dzieje?- Za plecami Hong stał Vic.
- Nic musiałam porozmawiać z Tash.- Uśmiechnęła się do niego zakłopotana i puściła moje ramię.
- I po to kazałaś na 5 rano wszystkim przyjść do agencji?- Odparł podirytowany. W tamtym momencie zapomniałam przekazać Vic’owi o weekendowym spotkaniu… Byłam dość zaskoczona całą sytuacją i próbowałam rozmasować sobie bolące ramię po uścisku Hong.
- Czy ty jesteś niepoważna?- Wpadł reżyser, a za nim jego asystent.
- Jeśli ona nadaje się na choreografa, to ja tym bardziej!- O Boże!- Pomyślałam patrząc oniemiała na Vic’a, a ten na mnie. Wyglądał słodko, nieuczesany, zaspany, w powyciąganym dresie i bluzie z kapturem. Ja w sumie nie wyglądałam lepiej… Ale to ja, ja nie wyglądałam słodko… O czym ja myślę?
- Vic nie masz, po co tu sterczeć, jedź do domu się wyspać i zapoznaj się ze scenariuszem.- Powiedział do niego reżyser.
- Dobrze.- Spojrzał na mnie z konsternacją.- To na razie.- Uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł.
- Na razie.- Czwartek 5 rano, czemu mnie to nie dziwiło? Podeszłam do reszty pracujących ze mną ludzi. Reżyser wykrzykiwał coś na Hong, a ta na niego w sali do ćwiczeń. Pierwszy dzień, a już taki bałagan…
- Wiecie, co?- Spojrzeli na mnie pytająco.- Chodźmy stąd.- Zarzuciłam torbę na ramię i poszłam do windy. Akurat wszyscy się zmieściliśmy.
- Gdzie pójdziemy?- Zapytał Kris.
- Mam lepszy pomysł zamiast siedzieć tu.- Odparłam i musiałam szybko coś wymyślić.- Wiecie jak dotrzeć do marketu i gdzie możemy bezpiecznie zostawić torby?
- W depozycie u ochrony.- Odparła Mary.
- Dlaczego akurat chcesz iść na market?- Spytała Ho.
- Obok widziałam nieduży park i boisko.- Uśmiechnęła się do mnie.

W drodze na market:
- Mógłbyś załatwić na wieczór studio w szkole?- Zapytałam brata.
- Ja to zrobię.- Dogonił nas Xiang. Zwolniłam kroku, aby reszta grupy nas wyprzedziła.
- Mógłbyś przekazać Vic’owi, że w weekend możemy się spotkać na choreografię o ile Hong ma zamiar ćwiczyć.
- Sama mu to powiedz.- Dał mi do ręki kartkę z numerem telefonu.- Muszę załatwić kilka spraw.
- Jakby się udało załatwić to studio codziennie to byłabym Ci wdzięczna. I w przyszłym tygodniu mógłbyś wziąć Zhu.- Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Dobrze.- Pomachał do mnie na pożegnanie i odszedł. Spojrzałam na kartkę z numerem. Czy to grzeczne żebym pisała do niego wiadomość, w końcu nie dał mi tego numeru sam. Ale w końcu chodziło tu tylko o pracę, nic więcej. Ruiza! Przypomniałam sobie. Cóż mu odpisać? W końcu wysłałam do niego wiadomość: „ Cześć, chciałabym bardzo, niebawem odwiedzić Tokio, ale jak na razie jestem choreografem na Tajwanie, za miesiąc wyjazd do Korei na treningi. Trzymajcie się ciepło- Kumiko”. I co napisać do Vic’a? Gdzie będziemy ćwiczyć? Hong zapewne zajęła salę na cały dzień i calutki tydzień. Mijało się z celem ćwiczyć w nocy… Napiszę później… Dobiegłam do reszty. Usiedli na ławkach w parku.
- To, co teraz?- Xiang była zrezygnowana.
- Teraz zagramy.- Powiedział Tymon odbijając piłkę do kosza o chodnik. Rzuciłam bluzę na torebkę i podbiegłam do niego, aby zabrać mu piłkę. Udało się:
- To, jaki skład?- Zapytałam.
- Chłopacy kontra dziewczyny!- Krzyknął Mike.
- Ja będę sędziował.- Powiedział Tymon.

2 komentarze:

  1. Kurcze, zdążyłam się już pogubić w tym co czytałam a co nie. Poczekam, aż zamieścisz wszystko xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałaś Ismaro ;) To czytałaś (o ile dobrze pamiętam). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli piszesz komentarz jako anonim, proszę podaj swój nick :D- łatwiej odpisuje się na komentarze ;) z góry dziękuję! (*^.^*)

Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...