piątek, 4 listopada 2011

Kumiko Chan cz.14


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Vic


Jeśli Tash była też tak surowa w stosunku do swojego zwyczajnego dnia… Ona jeszcze żyje? Trenuje? Ma się dobrze?
- Umiecie szpagat?- Zapytała.- Jeśli tak to proszę zrobić.- Ho zrobiła bez wysiłku, Mary prawie… prawie, jednak z piskiem i westchnieniem bólu upadła na ziemię ze zgiętymi nogami. Xian zrobiła szeroki rozkrok. Chłopakom wychodziły szpagaty jak Mary.
- Ok., usiądźcie normalnie na ziemi.
- I jak?- Wysapała Xian.
- Wybornie.- Uśmiechnęła się Tash. Zastanawiałem się cóż znaczy ten uśmiech, był zawadiacki, a na twarzy nie malował się żaden grymas niezadowolenia.
- Jak to? Nikt prócz Ciebie i Ho…
- Nie na tym polega sztuka tańca, aby być wyrywnym i umieć wszystko na zawołanie. To słowa mojej nauczycielki od baletu.- Uśmiechnęła się do mnie i Xiang’a. Czy to możliwe, żeby 19 letnia dziewczyna bez doświadczenia mogła zaprowadzić ład w fachu choreografa na planie filmowym? Zastanawiałem się, czy reżyser wie, co robi? Nie wątpiłem w możliwości i profesję Kumiko. Ale miesiąc? Czułem, że ten film będzie fiaskiem lub chociażby kiczem.
- Do drążka proszę.- Ustawiła się przepięknie, wyprężona jak struna.- Przede mną proszę, w takiej pozycji. To jest pozycja wyjściowa.- Powiedziała, ukradkiem zerknęła w lustro zajmujące całą ścianę.- Ręka nad głowę, prawa noga wędruje do ręki.- To już nie było „wyborne” przynajmniej dla mnie, tańczenie kankan by im definitywnie nie wyszło.
- Dobrze, pozycja wyjściowa.- Tash puściła drążek i stanęła obok Alana.- Ręka za luźno i noga troszkę w bok. Później była Xian, Natasha stanęła za nią i objęła ją obiema rękami w talii:
- Przepraszam, ale postaraj się wciągnąć troszkę brzuch i napręż pupę jakbyś chciała urosnąć w górę.- Xian starała się ze wszystkich sił nie oddychając przy tym zrobiła się czerwona.
- Bardzo dobrze, ale oddychaj.- Tash poklepała ją po ramieniu.
- Pan Xian stopa na zewnątrz.- Wyszeptała kolejną uwagę.

- Mary- Złapała za łokieć dziewczyny.- Sztywniejsza ręka, bo ktoś Ci ją urwie.- Zaśmiali się wszyscy.


- Kris plecy.- Klepnęła go lekko między łopatki. Stanęła przy Ho i myślałem, że ją pochwali, bo w moich oczach stała identycznie jak Tash…
- Ho.- Stanęła za nią, i złapała ją za ramiona.- Wyprostuj plecy i nogę w bok, stopę na zewnątrz. Dobrze, jako praca domowa, panowie 50 pompek.
- Co?
- No dobrze ile dacie radę, ale ostatnia ma być resztką sił. Brzuszków też do oporu, skłony i rozciąganie nóg, a zwłaszcza stóp. Wiecie, o co chodzi?
- Tak.- Przytaknęli.- Dziewczyny wy brzuszki do oporu, a pompek 10 jak dacie radę.
- Po co pompki?- Zdziwiła się Xian.
- Z czego słyszałam układy nie mają być czystym baletem. A po za tym lepiej mieć wzmocnione ręce. To na tyle.- Wszyscy podziękowali jej i wyszli z sali, prócz nas i Xian.
- Chciałam o coś zapytać.- Wtedy ja z Xiang’iem wycofaliśmy się z sali. Po chwili wyszła z niej rozpromieniona Xian.
- I co ci powiedziała?- Spytała ją Mary.
- Wszystko w swoim czasie, tylko tyle.- Odparła koleżance.
- Tylko tyle?
- Swoją drogą jest przesympatyczna.- Dodał Pan Xian.
- Tak.- Słuchaliśmy tego z Xiang’iem i udawaliśmy, że nie słyszymy. Mimo wszystko zrobiło mi się ciepło na sercu słysząc takie opinie o Tash, ja spostrzegałem ją tak samo.
- Wybraliście się gdzieś?- Zapytał mnie szeptem Xiang.
- Tak na market.
- To widzę, że się wziąłeś ostro.
- Chciałem jej umilić dzień.- Uciąłem szybko.
- Może umil też inaczej?- Puścił do mnie oko. Jednak, gdy zobaczył moją minę głupie żarty mu przeszły. Wiedział, że lepiej ze mną nie igrać, zrozumiał, że tylko chciałem się zakolegować z Tash. Spojrzałem na zegarek była 18.
- To, co teraz? Do reżysera tak?- Ze studia wyszła Tash.
- Jest 18.- Powiedział Xiang.
- To dwie godziny… - Zamyśliła się.
- Może pojedziemy na bazar?- Zapytał Xiang.
- Nie!- Odpowiedzieliśmy równo.
- Byliście?- Tash przytaknęła.- Z tonu wnioskuję nalot fanek Vic’a.- Zaśmiał się, pomysł z marketem był umyślny. Nie chciało mi się już nic mówić, włożyłem ręce do kieszeni i myślałem, co zrobić przez te dwie godziny.
- Gdzie idziecie?- Zapytała Ho.
- Nigdzie jak na razie za dwie godziny mam spotkanie z reżyserem.
- No to akurat czas żeby coś zjeść.- Za plecami Ho wyrósł Tymon.
- No to chodźmy!- Tash odwróciła się do mnie i Xiang’a.
- Ja muszę coś załatwić, wy idźcie.- Odparł Xiang.- Do zobaczenia o 20.



*** Kumiko


Myślałam, że zje z nami. A on tak po prostu się ulotnił. Poszliśmy do opustoszałej restauracyjki za rogiem i usiedliśmy przy stoliku. Ho z moim bratem wygłupiali się. Śmiałam się razem z nimi, Vic tylko się uśmiechał. Dziwnym trafem zamówiliśmy z Vic’em to samo- kurczaka curry. Siedzieliśmy i jedliśmy w skupieniu. Jednak nasz wspólny posiłek przestał mi się podobać, gdy Tymon i Ho… nawet nie wiem jak to opisać. Coś ich łączyło, coś więcej niż mnie z Vic’em, nie czułam się zazdrosna. Absolutnie, byłam szczęśliwa, jednak było to dość niezręczne dla mnie i Vica, więc:
- Masz może scenariusz?- Zapytałam Vic’a.
- Tak w samochodzie.
- Czy będę mogła go później zobaczyć?
- Oczywiście.- Uśmiechnął się. Kątem oka zobaczyłam znajomą twarz w telewizorze za barem, odwróciłam głowę, Adama, uśmiechał się tym swoim zniewalającym uśmiechem i odpowiadał na pytanie reportera. Odłożyłam pałeczki na matę:
- Przepraszam muszę wyjść.- Powiedziałam, Tymon i Ho nie zwrócili na mnie uwagi. Mdliło mnie, ręce zaczęły mi się trząść…



*** Vic


Spojrzałem na telewizor, leciała jakaś reklama. Wstałem od stolika i przeprosiłem, nie zwrócili zbytnio na mnie uwagi. Tash siedziała na kamiennym stopniu obok wejścia do restauracji. Nie chciałem pytać, czy wszystko w porządku- widziałem, że nie jest. Czułem się też niezręcznie patrząc na Tymka i Ho, coś ich łączyło. Nie obchodziło mnie to, czyżby Tash aż tak reagowała na związki?
- Widzę, że też się już najadłaś.- Spytałem.
- Słucham?- Odpowiedziała zamyślona.- A, tak, tak już się najadłam.
- Poczekaj przyniosę Ci scenariusz.- Wyjąłem go z bagażnika samochodu i podszedłem z powrotem do niej.
- Idziemy do agencji?- Weszliśmy do środka, wjechaliśmy na 5 piętro i poszliśmy do sali konferencyjnej, w której nikogo nie było. Usiedliśmy na fotelach obok siebie. Podałem jej to opasłe tomisko. Patrzyłem z zaciekawieniem jak otwiera pierwsze strony:
- No to będzie mały problem…
- Jaki?
- Znam niewiele chińskich znaków i…
- A co chcesz wiedzieć?
- Wszystko, jak film ma się zaczynać, kiedy mają być układy? Czy ty też masz coś tańczyć? Jaka muzyka?- No to pięknie, krótkimi zdaniami mogłem z nią rozmawiać, ale teraz? Nie dało się odpowiedzieć w trzech słowach po angielsku na te pytania.
- Nie mówię dobrze po angielsku…
- Nie?- Zdziwiła się.
- Nie…
- A co przed chwilą zrobiłeś? I chwilę przed chwilą?- Uśmiechnęła się.- Mówisz dobrze, bo Cię rozumiem. Ale jeśli chcesz możesz mówić po chińsku, jednak nie gwarantuję Ci, że zrozumiem choćby słowo.- Roześmiałem się.
- Co do muzyki i układów to pytania to reżysera. Początek mówi o okolicznościach rozpoczęcia szkoły przez młodą baletnicę i chłopaka, który chce zostać aktorem.
- Ciekawe.- Tash podparła głowę na ręce i patrzyła na mnie.
- Ona przez niespełnione marzenia matki, on sprzeciwia się woli ojca i chce zostać aktorem.
- Czyli buntownik?- Spytała.
- Tak.- Przymknęła na moment oczy, siedziałem oparty o fotel i patrzyłem na nią. Jej usta tak nagle znalazły się blisko moich. To był tylko wymysł mojej wyobraźni. Zbyt dużo czasu z nią spędzałem? Zamyśliłem się.
- Coś jeszcze?
- Ona nie ma przyjaciół jest odludkiem…- Nie skończyłem mówić, do przymkniętych drzwi konferencyjnej zapukał ktoś.
- O znalazłem Was, uciekliście Ho i Tymonowi. Gruchacie sobie?- Miałem ochotę udusić Xianga. Kumiko pośpiesznie wstała z miejsca i zaczerwieniła się.
- Natasha chciała dowiedzieć się kilku rzeczy ze scenariusza.- Powiedziałem również wstając i zamykając scenopis.
- Chodźcie do reżysera. Tylko żartowałem…- Zaśmiał się nienaturalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli piszesz komentarz jako anonim, proszę podaj swój nick :D- łatwiej odpisuje się na komentarze ;) z góry dziękuję! (*^.^*)

Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...