Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Vic
Po raz kolejny mnie zadziwiła. Uszczęśliwiła tak to małe dziecko. Dała jej tyle nadziei i wspomnień tą jedną chwilą. Patrzyłem jak gładzi Zhu po głowie i daje jej buziaka w policzek. Lubiła dzieci. Czy w przyszłości będzie też taką czułą matką dla swoich? Przemknęło mi przez myśl.
- Jakie ckliwe i sztuczne.- Wyszeptała Hong. Nie zjadła z nami, powiedziała, że się spieszy. Nie rozumiałem jej, ale cieszyłem się również całą sytuacją i szczęściem domowników z wizyty Kumiko.
Po zjedzeniu obiadu, pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Natasha obiecała odwiedzić małą jeszcze w domu lub w szkole baletowej. Zhu bardzo chciała zobaczyć jak ta tańczy na żywo. Wiedziałem, że to życzenie Tash nie zostawi bez echa. W drodze do agencji nie rozmawialiśmy, jechał z nami Xiang. Tash była zawstydzona całą sytuacją i nie wiedziała widocznie jak się zachować i u rodziny Xiang’a i co powiedzieć teraz. Ja mogę stwierdzić jedynie, że zachowała się cudownie.
W agencji byliśmy na kwadrans przed 16. Tłum ludzi miotał i przelewał się z pomieszczeń i korytarzem. Przeszliśmy przez hol i wsiedliśmy do windy, aby wjechać na 5 piętro. Sala konferencyjna… nasz cel, wypełniona już po brzegi. Przy długim stole widniały tylko 3 wolne miejsca. Hong zasiadała u szczytu stołu z kwaśną miną. Gwar w pomieszczeniu ucichł, stojący ludzie rozstąpili się, aby nas przepuścić. Na środku oparty o okno stał reżyser, czytał jakieś papiery. Spojrzał, co się dzieje, że też tak nagle gwar ustał. Energicznym krokiem i z uśmiechem na twarzy podszedł do nas. Skłonił się i uścisnął dłoń Tash przedstawiając się. Ona uczyniła to samo. Po czym przywitał się ze mną i Xiang’iem. Wskazał nam trzy wolne miejsca.
- Terminy gonią.- Zaczął po chińsku, Xiang szeptem przetłumaczył wszystko Tash.- Po tym spotkaniu mam zebranie w sprawie budżetu do filmu. Mieliśmy zacząć w maju, a musimy na początku marca.- Podniosły się szepty, niedowierzania i okrzyki. Reżyser wsparł się na stole i spojrzał na Tash. Była połowa stycznia, Tash wyjeżdżała do Pusan w lutym… to było nierealne…
- Czy podejmiesz się tego?- Zapytał z nadzieją wypisaną na twarzy.
- Miesiąc na choreografię tak?- Spytała.
- Półtora.- Powiedział reżyser.
- Miesiąc- Poprawiła go grzecznie- W połowie lutego wylatuje do Korei.- Reżyser się podłamał.
- Przecież to nie możliwe!- Hong zaczęła się śmiać na cały głos i kilka osób razem z nią.
- Miesiąc?!- Powtórzył niepewnie reżyser.
- Miesiąc od rana do wieczora.- Powiedziała pewnie Tash.
- Dobrze.- Jego wyraz twarzy złagodniał.- Xiang o 20 przyprowadź Kumiko do mojego gabinetu, musimy obgadać kilka kwestii.- Spojrzał po sali.- Tancerze, którzy mają grać w filmie proszę do sali treningowej, ciebie również.- Dodał patrząc na Tash.
- Dobrze. Dziękuję.- Skłoniła się i wyszła z sali, a za nią Xiang i ja. Nie musiałem być obecny przy tym całym zamieszaniu. Za nami twardym i wściekłym krokiem wymaszerowała Hong. Minęła nas i weszła do windy. My już się do niej nie zmieściliśmy. Nie wiem, po co pchałem się do studia tanecznego, chyba tylko, dlatego żeby wesprzeć Tash. Jak na razie zachowywała się bardzo profesjonalnie.
Zadzwonił telefon Tash.
- Tak?- Słuchała rozmówcy.- Dobrze Mike, spotkamy się w domu. Od jutra zaczniemy przygotowania do filmu. No pa.- Rozłączyła się. Akurat nadjechała druga winda. Czy oni byli również parą? Skąd to pytanie przyszło mi do głowy? W sumie to byłoby naturalne, pracują razem, mieszkają, jedzą…Jednak poczułem igiełkę zazdrości, że ja tego nie mam, że tak wiele dzieli mnie z Tash. I znów te dziwne myśli.
Zjechaliśmy na 2 piętro, Tash niepewnie wysiadła z windy i skierowała swoje kroki w kierunku, w którym my szliśmy. Weszliśmy troje do studia, wszyscy prócz Hong siedzieli na podłodze. Gdy weszliśmy podnieśli się.
- Dzień dobry, nazywam się Kumiko Chan i będę waszym choreografem, jeśli tak to można ująć.- Skłoniła się nisko i dodała:- Proszę Was o wsparcie i akceptację.- „Iście japońskie”- powiedział do mnie po cichu Xiang.
- Jesteśmy w Chinach.- Prychnęła Hong podchodząc do niej.- Mów po chińsku.
- Wybacz, ale mam szacunek do Was, Waszego kraju i Waszego języka, dlatego nie chcę Was obrazić, a siebie skompromitować moją wymową chińskiego.
- Już to zrobiłaś.- Powiedziała i wyszła. Zachowała się bardzo nietaktownie.
Wszyscy usiedliśmy na ziemi zaraz po tym jak zrobiła to Tash.
Ładnie u Ciebie na blogu :-)) Podoba mi się :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Miriel :)znalazłam w internecie te tło :)
OdpowiedzUsuń