Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Vic
Jestem aktorem i modelem, chciano żebym nagrał płytę. Jednak granie w produkcjach, reklamach i bycie modelem pochłaniało mnie do głębi. Od kiedy ukończyłem 19lat i wziąłem udział w castingu do dramy. Teraz mam 23 lata, zakończony 2,5 letni związek z aktorką 5 lat ode mnie starszą. Minęła już pół roku od momentu zerwania, w mediach wrzało, a mi było ciężko dojść do siebie. Nie szukam ukochanej, kiedyś ją znajdę.
Śmieszna historia z poznaniem Kumiko Chan. Przypominała gabarytami, wzrostem i kolorem oczu przeciętną, szczupłą Tajwankę. Odróżniał ją tylko kolor włosów, blond włosów do połowy pleców. Szczupła twarz i pogodny uśmiech, opanowanie przeradzające się w obawę przed ludźmi- tak mi się wydawało. W tańcu była jak motyl, na łyżwach jak zadziorny tygrys. Nie wyglądała na swoje 19lat, dałbym jej 14 przez bardzo dziewczęcą figurę.
Tego dnia zadzwonił do mnie przyjaciel ze szkolnych (licealnych) lat. Chciał żebyśmy się spotkali, miał do załatwienia jakąś sprawę z tancerzami z Japonii. Moje i Xiang'a (bo tak ma na imię owy kolega) drogi rozeszły się po maturze. Ja poszedłem na politechnikę, której nie ukończyłem (przerwałem studia) rozpoznawalność jest tak samo męcząca jak nadrabianie materiału z zajęć po długiej nieobecnościach przez nagrywanie dram. Xiang'a wywiało z kraju na kilka lat. Ucieszył mnie jego telefon, gdyż dzwoniliśmy do siebie od czasu do czasu. Zastanawiałem się co teraz porabia? Zmieniał pracę dość często zmieniał- sam z siebie i piął się pomału po drabinie kariery.
Umówiliśmy się w specyficznym miejscu po zakończeniu moich zdjęć do reklamy. W życiu nie pomyślałem, że zawieje mnie o 23 do szkoły baletowej. Xiang przywitał mnie przy wejściu w dłoniach trzymał dwa plastikowe kubki z mrożoną herbatą. Weszliśmy do środka i Xiang zaczął rozmowę:
- Myślałem, że pójdziemy się do mnie napić, ale mają jeszcze trening.- Nie zdziwiło mnie to, Japończycy jak i Tajwańczycy są bardzo pracowici.
- Na picie dziś się nie nadaję.- Odparłem zgodnie z prawdą, rzadko też piłem i piję, nie jest miło grać w filmie na kacu.
- Muszę z nią porozmawiać po treningu.- Powiedział Xiang tajemniczo, gdy weszliśmy w korytarz.
- Twoja dziewczyna?- Spytałem, mijaliśmy akurat puste, przeszklone sale do ćwiczeń.
- Nie- Uśmiechnął się.- Mój szef chce ją i tylko ją jako choreografa.- Przystanął i odwrócił się do tafli szkła. Do uszu wpadły mi nuty jakiejś nieznanej mi piosenki, obróciłem się w tym samym kierunku, co przyjaciel. Za szybą odbywała się próba, jak dla mnie nie był to do końca balet, ale ja się przecież nie znam. Japońska para? Wyglądali na Europejczyków albo Amerykanów. Chłopak złapał swoją partnerkę w talii uniósł nad głowę, wyrzucił w górę, po czy złapał i odstawił na ziemię jak piórko. Patrzyłem na nich jak zahipnotyzowany.
- Na prawdę jest dobra.- Powiedział śmiejąc się Xiang i kręcąc głową z niedowierzaniem. Po chwili treningu chłopak wyszedł z sali, skłonił się, na co my odpowiedzieliśmy tym samym i spytał o automat z wodą mineralną. Chłopak mówił po angielsku i był mojego wzrostu, rozumiałem wszystko, jednak nie mówiłem po angielsku przez kompleks spowodowany taktyką uczenia nas tego języka w szkole. Xiang pokierował go do automaty, a gdy ten znikł powiedział:
- To para łyżwiarska z Polski.- Spojrzał na mnie.- W ciągu czterech lat zdobyli po dwa złota dla Japonii i Korei.- Dodał patrząc na siedzącą dziewczynę, która zrobiła szpagat.
- Czemu nie dla swojego kraju?- Spytałem bardziej siebie niż jego.
- Wyjechali z kraju 5 lat temu.- Odparł.
- Chcecie wejść?- To był ten tancerz, trzymał w jednej ręce dwie butelki z wodą mineralną. Weszliśmy do środka, dziewczyna stała przy drążku rozciągając nogę zawijała coś na rękę.
- Tash, jak ręka?- Spytał stojąc obok koleżanki.
- Znów poszedł mi nadgarstek.- Lekko wykrzywiła usta w bólu zawijając dłoń i nadgarstek w elastyczny bandaż. Spojrzała na nas życzliwie i z zaciekawieniem i dystansem zarazem. Zdjęła pośpiesznie nogę z drążka, skłoniła się i wymamrotała nieśmiało powitanie po mandaryńsku "Ni hǎo". Ukłoniliśmy się z Xiang'iem i odpowiedzieliśmy to samo. Zrobiło mi się bardzo miło, mojemu koledze chyba też.
- Dajmy sobie spokój na dziś.- Powiedział chłopak podając jej wodę.- Ten upał mnie zabije.- Dodał zakładając sobie zwinięty ręcznik na kark.
- Jest już chłodno.- Uśmiechnął się współczująco Xiang, a ja razem z nim. Tash spojrzała na nas, uśmiechnęla się półgębkiem, wtedy też zauważyłem, że mała ładne usta, po czym powiedziała śmiertelnie poważnie:
- Nie narzekaj Mike, przecież jest chłodno!- Wzięła swoją treningową torbę na ramię, jak na jej gabaryty była to ogromna torba, podeszła do nas na odległość dwóch metrów i spytała:
- Czy mogłabym odświeżyć się przed nasza rozmową? Zajmie mi to max 15 min.
- Jasne nie spiesz się.- Odparł pośpiesznie Xiang. Nie rozmawiałem wiele z kolegą, powiedział mi tylko, że kompletuje specjalistów do nowej produkcji. Czekaliśmy na Europejczyków na korytarzu przy szatniach. Natasha wyszła z szatni po 10 min zaskoczyło mnie to, ale Xiang'a chyba bardziej. Była ubrana w krótkie spodnie i bluzkę na ramiączkach, na nogach miała balerinki. Obcokrajowcy przyjeżdżający na Tajwan chodzą na ogół w butach odsłaniających palce, co świadczy o złym (chłopskim) nawyku, japonki ubiera się jedynie wczesnym ranem na targ. Natasha stanęła kilka kroków od nas i zaplatała włosy w warkocz. Czułem jej wzrok na sobie, więc się spojrzałem na nią, ciekawiła mnie, speszona opuściła głowę oblewając się rumieńcem.
Jestem dość wysoki jak na Azjatę, 1,81 m, a ona sięgała mi do ramienia. Po chwili z drugiej szatni wyszedł Mike, zastanawiały mnie te ich ogromne torby i cóż też oni w nich trzymali?
- To gdzie idziemy?- Zapytał. Pomyślałem o lokalu "Sun Glass", w którym dawno nie byłem, a był niedaleko. Graliśmy tam często w bilard i opijaliśmy zdaną maturę. Xiang się odezwał pospiesznie:
- Mój znajomy ma niedaleko bar, jest już dziś nieczynny dla gości, może tam?- Zapadło milczenie.- Nie będziemy musieli martwić się o reporterów.- Dodał ciszej.
- Nas reporterzy nie śledzą.- Odparła z uśmiechem Tash i spojrzała na mnie.- Chodźmy więc.- Domyśliłem się, że chodzi tu o mnie. I wtedy pomyślałem, że Azjaci i Europejczycy na prawdę różnią się od siebie sposobem bycia i podejściem do siebie i całego świata. Mówienie wprost, bez ogródek, wyjaśnianie na "czysto" spraw u nas nie ma to racji bycia... Tu jest inaczej, odpowiedź "nie" nie musi oznaczać "nie" na zawsze, ale tylko na dany moment lub dzień. Teraz jak o tym myślę, wiem że co do Tash bardzo się pomyliłem.
Dotarliśmy do Sun Glass- właściciel, znajomy Xiang'a okazał się być jego wujkiem, odkupił lokal do sędziwego właściciela. Wuj kolegi przywitał mnie z radosnym okrzykiem, znaliśmy się kilka lat. Usiedliśmy przy czteroosobowym stoliku, przypadło mi miejsce na przeciwko intrygującej Europejki. Nie pociągała mnie, chociaż z twarzy była ładna. Nienaganne przyswojenie zasad panujących w naszym kraju przez Tash świadczyło tylko o dobrym rozeznaniu w kulturach krajów Azji.
- Czego się napijecie?- Zapytał wuj i wyrwał mnie z zamyślenia. Podał nam menu z potrawami i spojrzał przeciągle na Natashę i Mike'a. Entuzjastyczny okrzyk wuja spowodował zażenowanie na twarzy Xiang'a:
- Wyglądacie jak Ci łyżwiarze!- Podrapał się po głowie.
- Wuju to oni.- Powiedział ciszej Xiang. W tamtym momencie zacząłem się zastanawiać nad jedną rzeczą: Mike zagłębiał się w menu napisanym po chińsku z dość dziwną miną, Tash zaś skinęła głową na słowa wuja i nieśmiało uśmiechnęła się. Rozmowa z wujem Xiang'a odbywała się po chińsku, czyżby Tash rozumiała mandaryński? Nie zapytałem o to, gdyż wuj zaczął wykrzykiwać po chińsku potok słów, Tash zmieszała się, a Xiang przetłumaczył jego słowa na angielski:
- Mojego wuja wnuczka bardzo lubi jak tańczysz, chodzi na zajęcia z tańca i chce być taka jak ty.- Na twarzy Tash wymalowana była ulga, czyżbym się omylił z moim poprzednim stwierdzeniem o znajomości chińskiego?
- Ile ma lat?- Zapytała.
- 6 lat.- Odparł dumnie Xiang.
- Nie ma powodu być taka jak ja.- Odparła i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Dlaczego?- Zapytał wuj.- Oglądamy każde Twoje zawody.
- Jeszcze trochę i będzie o wiele lepsza ode mnie.- Odparła jakby znając przyszłość małej Zhu.
- Dziś na koszt firmy, jak mamy takich znakomitych gości!- Wykrzyknął wuj i wybiegł do kuchni. Patrzyłem na Tash, a ta unikała mojego wzroku, jej słowa były szczere odnośnie jej małej fanki. Zacząłem się zastanawiać, czy aż tak słabo tańczy? To skąd te złote medale, o których mówił Xiang? Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że dość szybko dowiem się o jej podejściu do tańca i łyżwiarstwa. Jedliśmy w milczeniu, Europejczycy świetnie radzili sobie z pałeczkami i nie czuli żadnego oporu z brania potraw leżących na wspólnych półmiskach. Nagle ciszę przerwał Xiang:
- Przepraszam za mojego wuja, on tak zawsze reaguje na znanych ludzi, których lubi.- Xiang był skruszony i bał się widocznie, ze Tash nie zgodzi się na pomoc przy filmie.
- Znanych powiadasz?- Uśmiechnął się Mike.- My nie mamy z tym problemów, rzadko kto nas rozpoznaje.
- O czym chciałeś porozmawiać?- Zapytała Tash, jakby wyczuwając, że rozmowa Mike'a może wprowadzić jeszcze cięższą atmosferę.
- Reżyser filmu i przy okazji mój szef chciałby Cię zaprosić do współpracy w nowym filmie. Za 4 miesiące zaczynają się zdjęcia.
- Jako kto?- Zapytała zdziwiona.
- Choreografa układów tanecznych.
- Mnie?- Zdziwiła się jeszcze bardziej.- Przecież na Tajwanie jest pełno choreografów, czy też mylę się? Ja jestem tylko...- Nie dokończyła, gdyż zjawił się wuj z tacą pełną herbaty i słoju.
- Reżyser nalega na współpracę z Tobą.- Powiedział dobitnie i pewnie Xiang.
- Jaki to film?- W jej twarzy malowała się dobitna odpowiedź "nie", miałem wrażenie, że pyta o szczegóły tylko z grzeczności.
- Taneczny, romans, tytuł roboczy to Dancing- summer rainy days.- Nagle oprzytomniałem, dostałem już scenariusz do tego filmu, miałem w nim zagrać główną rolę. Natasha milczała przeżuwając ryż z kurczakiem curry. Po chwili odłożyła pałeczki na miseczkę i powiedziała:
- Jaka fabuła?- Sięgnęła po kubeczek herbaty.
- Szkoła taneczno- aktorska, pewien aktor z 3 roku zakochuje się w tancerce, która dopiero zaczyna szkołę.
- Ile osób do przygotowania?
- Prawdopodobnie 12, 6 dziewcząt i tyle samo chłopców, część już tańczyła.- Widziałem napięcie na twarzy Xiang'a.
- Chodzi o balet tak?
- Głównie tak...- Nie dokończył Xiang.
- Przepraszam na chwilę.- Tash wstała od stołu i udała się do toalety.
- Jak ona się nie zgodzi szef mnie zabije.- Powiedział po cichu mój kolega opadając na oparcie krzesła.
- Jakby miała się nie zgodzić, nie pytałaby o szczegóły.- Powiedział Mike śmiejąc się.- Dziwi mnie tylko, że nie chcecie wziąć do oprawy tanecznej byłej baletnicy, która ma swoją baletową szkołę taka osoba ma papier na profesję. Nie zaprzeczam, Tash jest świetna w te klocki i nie potrzebuje papieru, ale jest zbyt skromna żeby to stwierdzić.- Mike wstał i podszedł do baru.
- Jest świetna, dlatego mój szef ją chce.- Powiedział do siebie Xiang, teraz zastanawiałem się po, co ja tam? Tash wróciła z toalety i usiadła na krześle.
- Nie będę trzymała Cię w niepewności.- Uśmiechnęła się.- Zgadzam się.- Dodała.
- To bardzo się cieszę, spotkanie organizacyjne odbędzie się za dwa dni, to jest środa.
- Dobrze, że mówisz jaki dzień, dziś dopiero przylecieliśmy i trochę nie orientuję się jaki dzień tygodnia mamy po mimo, że niedaleko tu z Japonii.- Zawstydziła się. - Widzę tylko jeden problem w tym układzie.- Razem z Xiang'iem zrobiliśmy zdziwione miny:
- Nigdy wcześniej nie zajmowałam się tak wielkim przedsięwzięciem, ale dam z siebie wszystko.- Jej spokój i uśmiech uspokoiły nas obu.
- Wybaczcie nam, ale będziemy się zbierać.- Powiedział Mike stojąc obok swojej partnerki. Ta napisała na serwetce swój numer telefonu i podsunęła serwetkę Xiang'owi:
- Jakby coś się zmieniło proszę o sms'a, mogę nie odebrać telefonu z powodu treningu.- Pożegnali się z nami i wyszli.
- Tak dużo trenuje, że nie odbierze dzwoniącego telefonu?- Zapytałem.
- Mówią, że trenuje z przerwami nawet po 14h.- Zdziwiłem się.- Sympatyczna- Dodał zapalając papierosa.- Słyszałem, że zerwaliście z Barbie.
- Omińmy ten temat.- Chwyciłem szklaneczkę soju i upiłem łyk.
- Nie masz żadnej na oku z czego wiem, może chcesz jej numer?- Spytał wskazując głową na drzwi, którymi wyszli goście.
- Przestań, jak tak bardzo chcesz to się z nią umów.- Nie chciałem, aż tak ubrać to w słowa, ale wyszło na to, że jej nie znoszę. Xiang zaśmiał się.
- Grasz głowiną rolę, mamy problem z główną rolą kobiecą, a ona nadawałaby się w sam raz.- Ożywił się.
- Jak Ty u licha się w to wkręciłeś?
- Nie pytaj lepiej mów jak u Ciebie? Jakaś nowa dziewczyna na celowniku? Z resztą wiem z gazet, może byś się z nią umówił kilka razy, wtedy łatwiej by było wkręcić ją żeby zagrała główną rolę?- Zrobił przy tym minę, która mówiła nie o delikatnym słowie jakim było "umówić się".
- Chcesz żebym ją uwiódł?- Xiang zmienił się przez te lata. Wzruszył ramionami i zaciągnął się papierosem poczym zgasił go w popielniczce.- Nie, nikogo nie mam na celowniku, odpoczywam pracując.- Wstaliśmy od stołu, pożegnaliśmy się z wujem i wyszliśmy na ulicę.
- Pół roku celibatu, to niezdrowe chłopie.- Powiedział znów zapalając papierosa.- Mógłbyś się zakręcić przy niej.- Spojrzałem pytająco.- Ta mała naprawdę Ci się nie podoba?- Wzruszył ramionami.- Nikt nie wie dlaczego wyjechali z Europy. Pomijając pomysł z uwodzeniem, patrząc na nią i znając Ciebie... Pasowalibyście do siebie.- Machnął do mnie ręką i odszedł.
Wsiadając do samochodu obijały mi się w głowie słowa Xiang'a. Zaśmiałem się pod nosem na absurd jego słów i odpaliłem samochód. W domu byłem ok. 1, a następny dzień na szczęście miałem względnie wolny. Dźwięk sms'a- to był Xiang: "Jak masz jutro wolne to przyjdź o 19 na ich trening, do jutra".- Do dziś chyba.- Pomyślałem, bawi się w swatkę, czy co?
Usiadłem do komputera i wpisałem w Internecie "łyżwiarze z Polski na Tajwanie". Wyskoczył artykuł, "Kumiko Han"- powiedziałem na głos, tak ją nazywano pieszczotliwie w Japonii i Korei, miała dość dużo fanów, zastanawiałem się, czy w ogóle o tym wie. Powodem ich wyjazdu był brak trenera, ale przez te 5 lat trenera nie mieli, a zdobyli same złota. Wyskoczył mi filmik z zawodów w Korei, to ona? Nie pierwszy raz dziś byłem naprawdę zaskoczony, na łyżwach wyglądała zupełnie inaczej niż dziś, pewna siebie, ostra i śmiała. W filmiku jeździła do "Secret Garden" Gackt'a, patrzyłem w komputer jak zahipnotyzowany, ich taniec przyciągał oglądającego. Wyglądała seksownie jeżdżąc z Mike'em, a najbardziej zadziałał na mnie moment, gdy oplotła Mike'a udem, które on trzymał i wychyliła tułów w tył. W tamtym momencie pomyślałem, czy brak trenera to był rzeczywisty powód jej wyjazdu? Chcąc przełączyć stronę kliknąłem kursorem w jakiś link. Galeria Tash i Mike'a. Triumf na ich twarzach, Tash z wyciągniętymi rękami i zaciśniętymi pięściami, w oczach łzy. Podpis pod zdjęciem mówił o pierwszych jej zawodach w Korei. Kliknąłem na strzałkę, aby zobaczyć kolejne zdjęcie. I tu mnie zamurowało, siedziała okrakiem na krześle wsparta na oparciu, ubrana w śnieżnobiały strój do baletu, stopy trzymała na podłodze na czubkach palców. Włosy rozpuszczone opadały na jej gołe ramiona, nie uśmiechała się, patrzyła w obiektyw, była przeraźliwie smutna, jakby ktoś bardzo ją skrzywdził. Komentarze pod zdjęciem wyrażały zachwyt nad jej tańcem i nad tym jaka jest śliczna. Spojrzałem jeszcze raz na jej twarz, była śliczna, nawet więcej niż śliczna. Czemu tak bardzo mnie zaciekawiła? I teraz jeszcze spodobała mi się ona, może nawet bardziej jej tajemniczość? Link prowadzący do innej strony opatrzony tytułem: "Natasha Han lepsza niż matka?". Strona załadowała się, na zdjęciu wyglądała jak anioł w baletkach, skupiona trzymała się drążka. Obok widniało zdjęcie kobiety z twarzy bardzo do niej podobnej, była to jej mama. Pod zdjęciem jej matki widniał podpis: "wybitna balerina, której już nie zobaczymy na scenie". Zdjęcie Tash było zrobione w tym roku, poprzednie z zawodów w Seulu 4 lata wcześniej. Wyglądała identycznie jak teraz, gdy ją poznałem, nie zmieniła się ani o trochę z twarzy czy figury, z jednej strony było to dziwne… Nie chciałem wnikać, położyłem się spać.
Opowiadanko bardzo mi się podoba.Madzia**
OdpowiedzUsuńMadziu** Bardzo mnie to cieszy, zasiadam pisać je dalej, ale coś nie mam weny ;)
OdpowiedzUsuńHm... i Ty to sama piszesz?... no,no... Nieźle :-)
OdpowiedzUsuńSama Miriel, już jest 76 stron (a chciałam skończyć je w 30;/)
OdpowiedzUsuńStaram się :) Staram :D