Miałam dwie, może kiedyś były ładne, pufy koloru wiśni, pękate, koszmarne, przytłaczające. Jednak żal było je wyrzucać, bo w środku miały skrytkę do przechowywania różnych rzeczy, które aktualnie tu i ówdzie się nie mieściły. Czasem działam w afekcie, tj.coś pomyśle i w połowie pracy zdam sobie sprawę, że w transie myślowym zaczęłam działać. To tyczy się właśnie (i dobrze) tylko martwych rzeczy. Jak właśnie owych puf. Rozprułam wyprułam, rozbebeszyłam doszczętnie. Została sama skrzynka, nawet wszystkie zszywacze tapicerskie powyrywałam. Zmiana zawiasu też nie kosztowała dużo, od stoliczka z Ikea zostały nam nóżki więc doskonale się nadały. Pufę kilka razy przejechałam papierem ściernym dość gęstym, aby nie miała drzazg i pomalowałam bejcą do drewna dla dzieci o barwie papaja. (Nadmienię, że niewiele elementów w pufie jest z prawdziwego drewna, większość to płyta wiórowa, ale nie opłacało się kupować specjalny grunt, który za puszkę kosztuje 300-500zł).
Zwykła biała farba do ścian, koc polarowy, nici, maszyna i piękne kolorowy płótno, które dostałam od koleżanki.Górę skrzyni obszyłam kocem polarowym, aby mala nie zrobiła sobie krzywdy o ostre kanty.
Efekt:
Jak dla mnie przerósł moje oczekiwania, biorąc pod uwagę, że poduchę zrobiłam sama włącznie z poszewką, wsad wyprułam z innej poduchy )
Poduszkę ozdobiłam guzikiem :) po odpruciu guzika poszewkę można zdjąć i wyprać, tak samo jak i płótno na pufie :)
Drugą pufa jest bardziej "surowa" :)
ooo.. lubię takie słodkie (dziewczyńskie) rzeczy, choć nie mam nic takiego w pokoju ^^; może kiedyś sobie sprawię :D ładna rzecz :D
OdpowiedzUsuńjak masz pufę na zbyciu, której Ci nie jest żal to nie ma sprawy :)
OdpowiedzUsuńniestety nie mam w domu nic takiego ^^;
OdpowiedzUsuńdlatego mówię - może kiedys ^^;
Szkoda, myślałam, że to się tyczy ogólnikowo tak zrobionej pufy :) może kiedyś :) my mamy tylko dwie niestety ;P
UsuńŚliczne.Lubię właśnie taka robotę.
OdpowiedzUsuńMadzia**.
Ciężko była, ale się opłaciło, efekt przerósł moje oczekiwania :) ale to chyba dobrze ;)
Usuń