I mnie w końcu dopadło choróbsko, nawet nie idę do lekarza, zapalenie krtani i tchawicy, pryszcz dla mnie ;P leki, witaminki, płukanki i przejdzie :D jak zwykle, bo dawanie antybiotyków na grzyby, bakterie itp. a mówienie pacjentowi jak ciemnocie, że to wirusowe zapalenie tchawicy/krtani/gardła (a wiadomo, że na wirusy nie ma leków! nie licząc kilku przypadków np. herpes'ów- wirusków od opryszczki, na które są leki dokładniej maści) to trochę nie fair, wiadomo, że mogą troszkę ułatwić przejście choroby. Jednak mi jest gorzej po tych syropach wykrztuśnych w dzień i przeciw kaszlowych na noc, duszę się jak cię nie mogę, do tego bez względu czego zapalenia w układzie oddechowym nie mam przypisują mi wiecznie bioparox (bleh) . Już mi lepiej, a złapało mnie w niedzielę ;P
Ale nie o tym, nie o tym. Tak cierpiąc w spazmach bólu przy kaszlu, pociesza mnie widok Zai Zai'a :D ściągnęłam sobie z nim dramę "Wish to see you again" z 2008roku :) i tak już jestem na 4 odcinku, a żal mi bo odcinków jest zaledwie 16 :(
Ale większość ujęć to Zai Zai :) Zapewne opiszę tą dramę osobno, ale mogę napomknąć, że Vic gra tu pisarza, który utracił swoją wenę po dotknięciu dłoni pewnej dziewczyny. Zatrudnia się więc jako taksówkarz i obserwuje ludzi, alby mieć temat na swoją dalsze wątki książki, lub żeby wróciła do niego wena... Śmieszna drama :) chociaż niektóre momenty jak to w dramach, nie są w ogóle zabawne, a wręcz powodują, że zbiera mi się na płacz... Ale widok Vic'a znów zapiera mi oddech...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli piszesz komentarz jako anonim, proszę podaj swój nick :D- łatwiej odpisuje się na komentarze ;) z góry dziękuję! (*^.^*)