Aż głupio się przyznać, ale zawsze odkąd pamiętam chciałam coś zrobić z masy solnej. W szkole nie robiliśmy nic takiego, a jak koleżanki robiły, to dowiadywałam się tylko ogólnie takiej informacji: "Nigdy nie robiłaś! To takie proste mieszasz wodę, mąkę i sól.". Może i mieszam, ale nikt mi nigdy nie powiedział w jakich proporcjach :( A dziś przypomniałam sobie, że kiedyś tak bardzo bardzo chciałam zrobić coś z masy solnej, więc dziś znalazłam przepis i właśnie się piecze w piekarniku... Tylko nie wiem co z tego wyjdzie, czy się nie spali, nie stopi, nie zmieni kształtu? Jak wyjdzie ładne to zamieszczę foto, jak nie wyjdzie, to znak, że za takie rzeczy mam się nigdy już nie brać i tyle... Jednak mam nadzieję, że wyjdzie ^.^ bo starałam się całym sercem uformować tą bryłkę ciasta w coś kształtnego i ładnego. Idę więc pilnować, aby mój magiczny piekarnik nie spalił mi tego dzieła.
00:49 czyli już w sumie 29.06.2011.
Edit:
Jestem z siebie dumna! Na razie stworki i potworki wyglądają tak:
Nadałam właśnie ludzką postać tworkom- potworkom :) Żółte włosy to zasługa curry, a brązowe cynamonu ^.^
00:49 czyli już w sumie 29.06.2011.
Edit:
Jestem z siebie dumna! Na razie stworki i potworki wyglądają tak:
Nadałam właśnie ludzką postać tworkom- potworkom :) Żółte włosy to zasługa curry, a brązowe cynamonu ^.^
Fajny pomysł :-) Ja parę lat temu robiłam coś z masy solnej - takie małe aniołki, które potem malowałam, chyba lakierami do paznokci :-) Masa solna jest fajna, ale do raczej małych rzeczy, przez to, że zawiera w sobie wodę, podczas pieczenia może się skurczyć, zapaść lub pęknąć, dlatego lepiej wychodzą małe rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co z niej ulepiłaś :-) W ogóle z masy solnej można zrobić masę fajnych rzeczy, które potem można pomalować farbami :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
No właśnie małe to raczej mi nie wyszło, zrobiłam chłopczyka i dziewczynkę, małe serduszko i wycięłam z foremek na ciasteczka wiewiórkę, jeżyka i ślimaczka. Chłopczyk ma włosy wyciśnięte przez wyciskacz do czosnku ;) właśnie "dopiekam" je do końca i co chwilę parzę sobie palec dotykając, czy już jest twarde i oba ludki już są :D jutro je pomaluję farbkami akwarelowymi (bo innych nie mam). A na następny raz spróbuję mniejsze cuda zrobić, bo na razie nie mam wprawy. Stresowałam się bardzo robiąc te dzieła pierwszy raz, w sumie to już nie ten czas na takie rzeczy ;) strasznie ręce mi latały, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Ściskam mocno i również pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńfajne Ci te twory wyszły :)
OdpowiedzUsuńNetsu witam na blogu i dziękuję za komentarz :) Właśnie się bałam, że nie wyjdą, a farba będzie się rozlewać po całych tworkach ;) ale jakoś wyszły :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuje za słowa wsparcia :) mi nie zależy żeby ta osoba dostała kopa ze zdwojoną siłą czy coś mi to obojętne chciałabym bardziej żebym w końcu przestała tak cierpieć albo zbyt ślepo ufać. Zapomnieć właśnie zbyt trudno gdy to były dobre chwile. Fajne są ja nie umiem masy robić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJakie kjutne :) Super ci wyszło jak na 1szy raz. Sama masą bawiłam się gdzieś w głębokiej podstawówce ostatnio.
OdpowiedzUsuńismara
hehe :D
OdpowiedzUsuńnaprawdę fajne Ci to wyszło !
pozdrawiam i + do obserwowanych :)
Super są te laleczki :-) Urocze takie i uśmiechnięte :-) Mają bardzo sympatyczne buzie :-D
OdpowiedzUsuńPowinnaś częściej piec takie rzeczy! Śliczne - masz cynamonowego chłopczyka! :-)
OdpowiedzUsuń* Netsu! Trzymaj się i o tych chwilach szczęścia nie zapominaj, bo one budują, może łatwo mi mówić Ci coś takiego, ale pomyśl w ten sposób "zaczynam nowy, lepszy rozdział w życiu!" (jak będziesz sobie tak mówić to na pewno będzie lepiej ;))
OdpowiedzUsuń* Ismara ja chyba umysłowo cofam się do czasów podstawówki ;)
* Alexis witam na blogu i dziękuję. Również pozdrawiam ;)
* Miriel dziękuję ;) chłopczyk trochę wyszedł koślawy, więc pewnie któregoś dnia zrobię jeszcze jakąś dziewuszkę :D
* Bólionie! Arigatou ^.^ jak tak mówisz, to chyba będę częściej robić ;)
w takim razie ja też życzę szybkiego powrotu do zdrowia :D
OdpowiedzUsuńto wracajmy obie do zdrowia i pożycz deszczu na kilka dni ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy lepszy, wiesz jak miało się tylko jedną bliską osobę i nagle ona już taka bliska nie będzie to ciężko myśleć pozytywnie zwłaszcza jak nie ma się tzwn przyjaciół. Dzięki za tą piosenkę słyszałam ją już ale nie znałam tytułu :) milutko tu :)
OdpowiedzUsuń:) o! jak miło chociaż tak Ci pomogłam, polecam Ci dramę może poprawi Ci humor. I trzymaj się! Głowa do góry, bo nigdy nie jest aż tak źle, by nie mogło być gorzej, a zza nawet najczarniejszej chmury kiedyś MUSI wyjść słońce ;)
OdpowiedzUsuńTy się nie cofasz, tylko rozwijasz w sobie dziecięcą...ciekawość XDDD I zdolność czerpania radości z każdego drobiazgu :)
OdpowiedzUsuńprzytaknę, bo Twoje psychologiczne i filozoficzne podejście jest dobre :D widzę, że masz profil na bloggerze ;) i też lubisz "Siewcę Wiatru", a chciałam żeby mój blog się nazywał Aniołek Zagłady ;P
OdpowiedzUsuńUwielbiam 'Siewcę' *.* W ogóle lubię większość prac Kossakowskiej :)
OdpowiedzUsuńA założyłam w końcu. Co mi tam :)
Ismara, a bloga założysz na Bloggerze? I jaką masz fangirlę w avatarze! ;-))))
OdpowiedzUsuńMiriel, rozmyślałam nad tym ale nie podjęłam decyzji ;) Jakoś nie umiem sobie wyobrazić siebie piszącej więcej niż zdania.
OdpowiedzUsuńNo ja też piszę zdania... ;-)))
OdpowiedzUsuńLol xD Miało być 'więcej niż trzy zdania'. Zjada znaki ><'Ale jak na poważnie wezmę się za to, co muszę... to kto wie ;)
OdpowiedzUsuńIsmaro Niriel ma rację ;) Spróbuj!
OdpowiedzUsuń