29.06.2011: Tak więc wypad do przyjaciółki, wręcz brzydko i bez grosza kultury wprosiłam się telefonicznie! A co! ;P Nafaszerowałam się lekami p./alergicznymi i miałam spokój na 3h ;/ a powinny działać o wiele dłużej. Zważając, na efekty uboczne i w najgorszym przypadku wizytę na pogotowiu (różnie to ze mną jest, a w tym roku na szczęście (odpukać) jeszcze mnie na izbie przyjęć nie widziano) wzięłam jeszcze pół tabletki i... I, właśnie to "i" pomogło troszkę... Już przechodzi, może przez to też, że dziś mimo gorąca było dość wilgotno i szybciej złazi mi to z płuc i nosa. A oglądaliśmy wczoraj "Lśnienie", ja jedynie końcówkę jak główny bohater brykał po hotelu z siekierką (taka nie duża z 7kg). Bo me małe dziewczę nie mogło zasnąć jak zobaczyło kota, Cyśkę i miejsce, w którym jeszcze nie była z tak ogromną ilością zabawek. Także ja przeleżałam w pokoju dziewczynek gładząc, tuląc, szantażując i kołysząc moje maleństwo. Padła po 23... czyli moja wizja milo spędzonego wieczora legła na pysk. Ale nie narzekam. Dziś na odwrót dziewczęta przyjechały do nas :D Cóż z wyjścia na plażę nic nie wyszło, chociaż w sumie żałuję, bo w końcu nie spadła ani jedna kropla deszczu. A mogło być tak fajnie...
Tak więc robię na drutach, dalej, wciąż i nieprzerwanie z przerwami jak nie mogę na nie patrzeć ;) I znów dość głęboka i rozległa tęsknota za Zai Zaie'm... Nieuleczalna, głęboka i rozległa ta tęsknota...
A tak po za tym wkurza mnie, że chcę tyle zrobić, a jak coś zaczynam to mi tyle czasu schodzi, że nie mam czasu na inne "chcę"- chodzi tu o dzierganie, rysowanie, szydełkowanie i nowy narkotyk masę solną i zapomniałabym dramy i filmy! I mam dziś ewidentnie gorszy dzień! Ale winię tu pogodę i stan mojego ducha, który nieprzerwanie myśli o wyniku egzaminu, bo większość założyła już, że zdałam... nie słuchając moich logicznych tłumaczeń, przez co mi też się udziela, a wolę myśleć, że nie zdałam- ta taktyka milsza i przyjemniej zaskakuje w efekcie końcowym jeśli będzie pozytywnie. Rozczarowaniom mówię stanowcze NIE! Dlatego mój (nie wrodzony lecz nabyty) pesymizm.
Mało wartościowy wpis... No cóż każdy czasem ma gorszy dzień mój jest dziś... biorąc pod uwagę, że mała już chciała wypełznąć z łóżka o 4:27 eh...
Sama myśl o 'Lśnieniu' budzi we mnie pewien strach. Jack Nicolson za dobrze sprawdza się w rolach psychopatów. Wygląda to nadto realnie :)
OdpowiedzUsuńA jutro wstanie nowy lepszy dzień ;)
tak lepszy, idę z małą na taki spacer, że padnie na drzemkę tak długą jak wczoraj i dziś czyli 3,5h :D- Matka Sadystka ;P
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, ja Nicolson'a nie lubię, i mówię to otwarcie bez żalu nie podobał mi się w "Locie nad kukułczym gniazdem" i koniec ma u mnie krechę ;P Ten film był dla mnie totalną porażką! I do samego aktora podchodzę z ogromnym dystansem. Ale fakt faktem jak gra psychopata ma wypisane w oczach i twarzy ;P
Nie sadystka. Dbasz, żeby dziecko było dotlenione! ;)
OdpowiedzUsuńNie widziałam 'Lotu...'. Ale właściwie go lubię właśnie za szalone role xD To jak z Douglasem. Też mi pasuje do świrniętych ról, hehe.
chyba trochę podchodzę do tego egoistycznie i chcę mieć święty spokój ;P Czytałam recenzje filmu "Lot..." i postanowiłam obejrzeć po przeczytaniu książki, jak dla mnie w ogóle się nie ima książki... A tak zachwalali, że genialny film i rola Nicolsona.
OdpowiedzUsuń