czwartek, 17 października 2013

Poduszkowo- bardziej sennie i pluszowo :)

Sprzątałam zapalczywie naszą garderobę :) Miałam urlop więc sprzątałam i kipiałam ze złości, że aż taki ze mnie chomik na zbędę i niepotrzebne rzeczy.
Uwielbiam mój papasan z odzysku, jednak miał przybrudzony i dziurawy koc, a siedzisko wydawało mi się puste... znalazłam wciśnięte w szafę małe Jaśki- 3 jaśki, których było mi żal wyrzucić. Zrobiłam więc im nowe poszewki. Papasan stoi u córeczki w pokoju- była zachwycona...

Poduszki w towarzystwie (jeszcze) starego koca.
 

A tu już nowa oprawa :) Piękny kolor koca z Ikea, jak już go zobaczyłam, nie mogłam od niego oderwać oczu :)








Statek dla Kajetana

Zrobiony już blisko miesiąc temu! Opóźnienie okrutne, ale tyle się dzieje, że nie mam czasu nawet się wyspać ;)
Bardzo podobny do poprzedniego (na tych zdjęciach jednak jeszcze beż żółtej liny w koło burty).Wybaczcie za jakość zdjęć, ale były robione bardzo późno. O! Jednak jedno ze sznurek jest XD
Z racji tego, że imię Kajetana jest dłuższe niż poprzedniego chłopca, statek ma okienko zamykane na guziczek.
 

 

 Mam nadzieję, że małemu Kajtkowi spodoba się statek w połowie października skończył roczek :)


sobota, 31 sierpnia 2013

Julkowy królik- Julek :)

Kolejny prototyp króliczka poduszko- przytulanki. Zobaczymy jak zareaguje na niego ok. 8miesieczny chłopczyk :) Króliczek jest mniejszy od poprzednich ma 35cm wzrostu. Oto królicza sesja :) Dla porównania królik Nuśki, jest większy o 10cm.

 




 


środa, 28 sierpnia 2013

za dużo?

Dziś przystanęłam, nawet nie sama z siebie, zasnęłam oglądając bajkę z córeczką. I tak pędzę coraz szybciej, jakby zepsuły mi się hamulce. Wyrzuty sumienia, że nie prowadzę regularnie bloga nasilają się z każdym dniem. Jakaś część mnie mówi karcąco: " Przecież to było do przewidzenia, jak będzie praca". Dobrze, że jest "praca", ale moja doba powinna mieć przynajmniej 30 godzin na działanie i te 6 godzin na spanie. Nie chcę narzekać, bo układa się coraz lepiej. 

2 etap "Mama ma pomysł" teraz prezentacja i biznesplan... 
dostałam dwa zlecenia, jedno na statek i drugie na wieszadełko. Statek z imieniem Kajetan już się tworzy (w wolnych chwilach), wieszadełko już niebawem...

Potrzebuję więcej czasu! Nie dla siebie aby odpocząć, w tym natłoku mam nawet kilka chwil dla córeczki i męża, brak mi czasu na kolejne wizje, aby j zrealizować. Jedynie te osoby, które mam na fb odwiedzam mniej lub bardziej regularnie.
W prezencie dostałam od męża używanego laptopa, zaczęłam pisać dalszy ciąg "Kumiko Chan". Nie myślałam, że to aż tak przyjemne- siedzieć w piżamce pod kołdrą pić cappuccino, albo kakao i redagować napisany tekst na laptopie :)

Pozdrawiam Was serdecznie ;)

pillow

Za dużo poszewek na poduszki, o dużo za dużo, zapomniany, tak wkomponował się w łóżko Córeczki :)
Króliczek całkiem poduszkowy stworzony z byłej poszewki na podusię.

Śpiący króliczek :)





niedziela, 28 lipca 2013

Piątkowe zakupy, sobotnie wizjonerstwo z lenistwem i niedzielne działanie :)

W piątek po pracy umówiłam się z koleżanką :) Obłowiłam się w mega przecenione bolerko w ślicznym zielonkawym kolorze i w bluzeczkę na ramiączkach- no cóż przezroczystą ciupkę (tak cienka bawełna). W Empiku obłowiłam się w fondue w kształcie serca- nie mogłam sobie darować! W końcu należy mi się jakiś prezent urodzinowo- imieninowy ;) (jakiś czas temu na wyprawie z Shiro-chan też polowałyśmy w Empiku i upolowałam - jak dla mnie prześliczna cukierniczkę). Do rzeczy!
Oto moje fondue na czekoladę, które już patentowaliśmy z bananem- pyszotka! Julianka była w siódmym niebie. Od teraz gdy pytam skąd pochodzi fondue odpowiada, że z Francji ;)
 W tle widać moją maszynę z lat 70' tych która dostałam od kolegi :) szyje na prawdę przednie!

Ciągnie mnei do maszyny, zwłaszcza do tej, bo jeszcze nie poznałyśmy się do końca. Żeby tradycji stało się zadość, ona też dostała imię (jak i poprzednia maszyna). Jest ze stali, zielona, wiec jakoś nie żeby źle kojarzy mi się z sąsiadami z prawej granicy. Więc imię Sasza bądź Saszinka :) Może to dziecinne, ale jaj uż tak mam. Więc wspólnie z Saszą dokonałyśmy dziś dzieła zniszczenia- obrus: materiał nie znany, kupiłam na lumpeksie zasłonę właśnie o tak sympatycznych kwiatuszkach iż jest już moja, tylko moja!! W formie obrusu już teraz :) i widać moją cukierniczkę i nowe podkładki :) Życzę miłego niedzielnego wieczoru!!





czwartek, 18 lipca 2013

Statek- poduszka

Poproszono mnie o zrobienie zabawki, bądź poduszki dla małego chłopczyka na chrzciny o imieniu Miłosz. Wymyśliłam więc statek- poduszkowiec :) Mam nadzieję, że spodoba się i osobie dającej prezent małemu Miłoszkowi, jak i zainteresowanemu brzdącowi ;) P.S. Jak na takiego maluszka to guziki nie powinny być wszywane, ale ufam rodzicom chłopca, gdyż zabawka ma być na dłuższy czas...


Jedna burta łajby :)
Druga burta łajby.



Imienna łajba pod sercową okiennicą :)


Wieszadełko...

Już pisałam o nim na facebook'u jakiś czas temu, do najbliższych osób odwiedzających mojego bloga.
W końcu mam moment żeby je zawiesić. Nie będę wspominać o reakcji mojej Córeczki, bo prawie ogłuchłam ;) A zmotywowała mnie do wstawienia kolejnych postów z moimi pracami koleżanka z pracy i doradczyni zawodowa. Postanowione! Biorę udział w "Mama ma pomysł". Lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że nic się nie zrobiło. Chociaż przyznam nie jestem przekonana w 100%, bo przecież na rynku jest masa "takich" zabawek. Dam z siebie wszystko!

A oto rodzina Sówek z piórkami :) Prezencik na Dzień Dziecka :)

 





środa, 1 maja 2013

"Motyl na wietrze" Rei Kimura

Książka opisuje nieszczęsne losy młodej i niezwykle pięknej dziewczyny Okichi Saito. Historia opowiada o Shimoda, XIX wiecznej Japonii i prawach jakimi  się rządzi. 
Dziewczyna rodzi się w 1841 roku jako kolejna córka Ichibei Saito, który miał ogromną nadzieję, ze urodzi mu się syn. W tamtych czasach jedyną nadzieją na przetrwanie rodziny, było rodzenie synów, którzy mogli pomagać ojcu przy utrzymani rodziny. Mała Okichi jest zbyt piękna jak na swoje pochodzenie i stan społeczny. Stara się być posłuszną i dobrą córką, sprostać oczekiwaniom rodziców, którzy tak pragnęli syna, a ona ich zawiodła.
Ichibei nie może się pogodzić z faktem oddania córki zwykłemu chłopcu z sąsiedztwa, gdyż Okichi jest zbyt ładna, aby marnować swoje życie i piękno na bycie zwyczajną matką i żoną w ich biednym stanie społecznym... Postanawia oddać córkę do bogatej rodziny, aby wyuczono ją na wspaniałą i sławną gejszę. Dziewczyna błaga matkę o zmianę decyzji ojca... Jednak oboje rodzice są nieugięci. Dziewczyna uczy się pięknej wymowy, aby zatrzeć wysławianie się swojej warstwy społecznej, uczy się gry na instrumentach, towarzyszy doświadczonym gejszom w całonocnych eskapadach. Jednak zaczyna gardzić mężczyznami, jednak wie, że musi robić to do czego jest przyuczana aby nie przynieść hańby rodzinie.
Po roku nauki wraca do rodziny... Jednak nie jest im dane świętować, muszą uciekać w góry przed tajfunem, który niszczy wiele domów, w tym rodzinny dom Okichi. Dziewczyna poznaje młodego stolarza Tsurumatsu, który wystraszony krzykami Okichi (przez zły sen) sprawdza, co się z nią dzieje. 
Młodym i pięknym ludziom i wyrywającym się do miłości i namiętności sercom niewiele trzeba. Po niedługim czasie Tsurumatsu i Okichi zaręczają się i planują ślub...

Klub złotej rybki

Oryginalny tytuł dramy to Kingyo Club. Serial składa się z 10 odcinków, które było mi niezwykle miło obejrzeć już jakiś czas temu.Zauważyłam na blogu mniejszy ruch, ja też zwolniłam z wpisami. Mam nadzieję, że jednak ktoś jeszcze tu zagląda. Mimo wszystko bardzo ciężko jest podzielić pracę, życie domowe, małe dziecko, które potrzebuje Mamy i moje wszystkie pasje, których jest zbyt wiele. Jednak nie jestem w stanie zrezygnować choćby z części. Czułabym się pusta, jakby wyrwano mi kawałek serca. Więc odkładam wszystkie na półkę i każdą po kolei małymi kroczkami kontynuuję, tak, aby żadnej nie pominąć i nie skrzywdzić.
Dziś czas na dramę, bo właśnie dzięki temu gatunkowi zdecydowałam się założyć bloga (nie umniejszając roli azjatyckim filmom).
Fabuła całego serialu toczy się w około dwóch osób.

Zarys postaci:


Haru Hiiragi ( Jingi Irie)- licealista, bodajże 3 klasy, który nie jest zbytnio lubiany. Samotnik z wyboru i konieczności, przy nim zostaje jedynie jedna koleżanka i kolega. Przerwy spędza w nieużywanym budynku szkoły, który służy jako składzik, a niebawem ma zostać rozebrany. O cóż jest oskarżony? Czego dotyczą plotki, gdy był jednym z najlepszych sportowców w szkole? Faktem jest, że ludzie nim gardzą i unikają go jak ognia... Uważają, że powinien zostać wydalony ze szkoły.

Drugą postacią jest dopiero zaczynająca szkołę:

sobota, 20 kwietnia 2013

Ah My Goddess :)

Aa! Megami-sama! (2005) i Aa! Megami-sama - Sorezore no Tsubasa (2006)
Anime na podstawie mangi o tym samym tytule, składająca się z dwóch serii po 26 odcinków i kilku filmów. Bardzo podoba mi się piosenka z opening'u anime z pierwszego sezonu, którą można posłuchać tutaj.

Całość Anime opowiada o młodym mężczyźnie, studencie Keiichi Morisato. Cóż można powiedzieć o tym młodzieńcu? Studiuje na Politechnice, uczęszcza do klubu mechanicznego i jest bardzo dobrotliwym i pomocnym człowiekiem. Oprócz tego ma ogromnego pecha i kompleks wzrostu przez co nie może sobie znaleźć dziewczyny.

Przez ów pech zapiast wykonać telefon, o który prosił go kolega dodzwania się do Niebiańskiej linii pomocy. Z lustra w jego akademickim pokoju wychodzi przepiękna kobieta. Okazuje się, że dziewczyna ta jest boginią i ma na imię Belldandy. Mówi do niego:" Przybyłam aby spełnić jedno z Twoich  największych życzeń. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem." i od to stwierdzenia zaczyna się wszystko!

Dlaczego przybyła? Gdyż chłopak choć raz w życiu zasługuje na coś dobrego, bo po mimo swojej wrodzonej dobroci (wręcz frajerstwie) cały czas ma życiowego pecha. Jedno życzenie, a tak wiele rzeczy się chce. Po chwili namysłu Morisato mówi: "Chce żeby bogini taka jak Ty została przy mnie na zawsze". O zgrozo, albo raczej szczęśliwy losie! Życzenie zostaje zaakceptowane.

Ale tu dopiero zacznie wkraczać pech, bo akademik, w którym mieszka Morisato jest tylko dla mężczyzn. Więc wylatują oboje z pokoju z wielkim hukiem... Cóż będzie dalej?? dlaczego przybędą na Ziemię Urd i Skuld- siostry Belldandy i jak szybko powrócą do Niebios?


piątek, 19 kwietnia 2013

I znów czas mija, wiosna- czyli wielkie zmiany.

Miałam się odezwać na początku kwietnia, ale dojście do zdrowia zajęło mi o wiele więcej czasu niż sądziłam i z czym nie mogę się do końca pogodzić. Ale już jest dobrze, nawet bardzo dobrze! Dostałam się na staż, ale nie będę pisać gdzie. Pracuję od wtorku 16 kwietnia i jestem bardzo szczęśliwa, mogę się realizować i znów wrócić do trybu bardziej aktywnego i zapracowanego dnia. Lubię tą pracę, bo jest związana z moim zawodem, ale przede wszystkim cieszy mnie fakt, że mam kontakt z ludźmi.

Jak na razie ciężko mi wszystko wchodzi, bo najwięcej energii poświęcam pracy, aby nic nie zawalać i być jak najbardziej przydatną. Wiec wieczorem nie mam już na nic siły tylko ugotować obiad i opowiedzieć bajkę małej na dobranoc. Mam nadzieję, że u Was też wszystko dobrze się układa :)

Ściskam serdecznie i życzę jak najwięcej słońca i zieleni!
A przede wszystkim sukcesów, sukcesów, sukcesów i radości!

Nathalienn

niedziela, 3 marca 2013

poduszkowe domki :)

Pomysł na takie akurat fantastyczne ozdoby- poduszki wzięłam z tego bloga.
Jakoś łatwiej mi już idzie to szycie na maszynie, chociaż idealne nie jest. Wczoraj stworzyłam królika, a dziś te dwa domki :)
 Cała ferajna :)
 Królik, identyczny jak poprzedni (jeśli chodzi o wykrój), jednak pyszczek jakby smutniejszy.
Oto dostojne dwie kamieniczki, prawie jak na Długiej ;)



Pozdrawiam! Mam nadzieję, że nie złościcie się na mnie okrutnie przez brak nowych postów dotyczących filmów. Opuściła mnie wena, mam trochę problemów ze zdrowiem. Mam jednak nadzieję, że wkrótce się wszystko wyjaśni i w kwietniu wrócę już na bloga (pełni sił) i będę aktywniej czytać również Wasze blogi i posty. Ściskam.

~ Nathalienn ^^

piątek, 1 lutego 2013

Bunny- pillow :)

Prototyp, wzór wyrysowywałam najpierw na kartce, jaki kształt będzie ciekawy i miły dla dziecka :)
 
No i wyszedł Królik z niebieskim, cekinowym noskiem i zamkniętymi do snu oczkami :) Rozważam uszycie mu sukienki :)
No i na tym się chyba skończy działalność poduszkowo - wypychaniowa, chyba, że wypatroszę na części pierwsze poduszkę, na której śpię ;)
Miłego weekendu!!!

czwartek, 31 stycznia 2013

Koto- poduszka 3

Druga poduszka- kot powędrowała do kolegi, dokładniej dla jego bratanicy. Robiłam też dla niego kusudamę, która jest tutaj.

A ten trzeci kotek, pójdzie do kogoś małego i wyjątkowego i zastanawiam się czy spodoba się Tej Małej osóbce?!


środa, 30 stycznia 2013

Koto-poduszka :)

Bardziej kot rasy przytulanka, gatunek poduszkowiec :)
Pomysł zaczerpnięty z TEJ strony.

Troszkę się napracowałam, ale warto było, kot się bardzo podoba i został od razu przejęty w pielesze kołdrzane Nuśki, gdyż właśnie leżakuje i dopada ją jakiś wirus. 

 
"Meow" życzymy wszystkim miłego dnia! W szag dziś przychodzą drwale i tną tydzień na pół ;) bliżej do weekendu!

wtorek, 29 stycznia 2013

Drugie życie pufy...

Miałam dwie, może kiedyś były ładne, pufy koloru wiśni, pękate, koszmarne, przytłaczające. Jednak żal było je wyrzucać, bo w środku miały skrytkę do przechowywania różnych rzeczy, które aktualnie tu i ówdzie się nie mieściły. Czasem działam w afekcie, tj.coś pomyśle i w połowie pracy zdam sobie sprawę, że w transie myślowym zaczęłam działać. To tyczy się właśnie (i dobrze) tylko martwych rzeczy. Jak właśnie owych puf. Rozprułam wyprułam, rozbebeszyłam doszczętnie. Została sama skrzynka, nawet wszystkie zszywacze tapicerskie powyrywałam. Zmiana zawiasu też nie kosztowała dużo, od stoliczka z Ikea zostały nam nóżki więc doskonale się nadały. Pufę kilka razy przejechałam papierem ściernym dość gęstym, aby nie miała drzazg i pomalowałam bejcą do drewna dla dzieci o barwie papaja. (Nadmienię, że niewiele elementów w pufie jest z prawdziwego drewna, większość to płyta wiórowa, ale nie opłacało się kupować specjalny grunt, który za puszkę kosztuje 300-500zł).
Zwykła biała farba do ścian, koc polarowy, nici, maszyna i piękne kolorowy płótno, które dostałam od koleżanki.Górę skrzyni obszyłam kocem polarowym, aby mala nie zrobiła sobie krzywdy o ostre kanty.

Efekt:
Jak dla mnie przerósł moje oczekiwania, biorąc pod uwagę, że poduchę zrobiłam sama włącznie z poszewką, wsad wyprułam z innej poduchy )


 Poduszkę ozdobiłam guzikiem :) po odpruciu guzika poszewkę można zdjąć i wyprać, tak samo jak i płótno na pufie :)










Drugą pufa jest bardziej "surowa" :)




niedziela, 27 stycznia 2013

:) Szycie na maszynie...

Wiedziałam, że nie jestem osobą skoncentrowaną tylko na kilku zainteresowaniach, które dobrze mi wychodzą i dają satysfakcje. Jest to czasem męczące, to poszukiwanie spełnienia i angażowanie się w masę rzecz, które czasem jednak mi nie wychodzą (bo nie jestem do nich stworzona) odpuszczam wtedy, ale z ogromnym żalem i nie działa na mnie stwierdzenie:" przecież nikt nie może być dobry we wszystkim". Tak! Podjęłam kroki aby nauczyć się szyć na maszynie! Wszystkie kobiety w mojej rodzinie szyją na maszynie (od strony mamy), a tylko jedna ma wykształcenie krawieckie reszta to samouki z zamiłowania. 

Z początku wpadłam w okropną rozpacz, bo przecież wszystko powinno być dobrze i Kornelka (bo tak nazwałam moją ok. 60 letnią maszynę na napęd nożny) powinna szyć, mój mąż poświęcił 2 dni na jej wyczyszczenie (chodziła jak cudo leciutko,  ale rwie nici). Kornelka ma złamany naprężacz do nici ;( Z pomocą i chęcią wytłumaczenia budowy i obsługi przyszła mi znajoma. Byłam zdziwiona, że również pożyczyła mi swoją maszynę do szycia! Ja zdziwiona tym, że daje mi swój skarb o nazwie Pani Maszyna ;P A ona, że tak szybko pojęłam wszystko co tego wspaniałego urządzenia dotyczy :D

Dogaduję się świetnie z Panią Maszyną, jednak będę musiała niebawem sprawić sobie swoją.
Oto moje mniej i bardziej udane (po)Twory:
(Zdjecia powiększają sie po kliknięciu)

Kwiatuszki zaczerpnięte z bloga Marzę, więc jestem :)
Pierwszy był zrobiony ten po lewej, ale drugi już wyszedł całkiem nieźle :D jak na mój szwacki gust i szycie na maszynie od 20min.


 Fartuszek dla mojej córeczki na przedstawienie przedszkolne z okazji Dnia Babci i Dziadka :)
 Torba dla mojej Córeczki na zajęcia z baletu :) na razie za duża i już widzę swój błąd szyjąc jej paski (są za szeroko rozmieszczone i trochę się zapada, ale i na to znajdzie się rada). Życzę Wam miłego niedzielnego dnia!! ^^

Wracam do dokończenia puf, które kiedyś były wspomniane w poście, a wybebeszyłam je na gołe skrzynki ^^


Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...