poniedziałek, 28 lutego 2011

Nie mogę nic poradzić...

Aby zobaczyć teledysk kliknij na zdjęcie.
  Wybaczcie teledysk nei jest najlepszej jakości, ale to nie moja wina :)


F4 - Can't Help Falling In Love (Nie mogę nic poradzić, na to, że Cię kocham)


who's that?!,
At the door,
One time
Let's go...


Vanness
Ni bu guai you shi hui zuo guai
Dan ni bu huai zhi shi bu zhuang ke ai


Jerry
Leng xia lai qi fen dou bei po huai
Suan ni li hai re dai dou bian han dai


Vanness
Ni jiu shi tian shi bie huai yi
Huai pi qi zhi shi mei ren dong ni

Coś, aby w to wierzyć...

kliknij na zdjęcie, aby zobaczyć video


Aqualung- Something to belive in

You talk too much.
Maybe that's your way
Of breaking up the silence
That fills you up.
But it doesn't sound the same
When no one's really listening
Mówisz zbyt dużo
Może to Twój sposób
zrywania ciszy
To Cię wypełnia
Ale to nie brzmi tak samo
Kiedy nikt nie słucha naprawdę

We stumble into our lives:
Reach for a hand to hold.
And any wonder
We need to find
A certain something, certain.
Potknęliśmy się w naszych życiach
sięgnij po rękę do trzymania
i nikt się nie zdziwi
musimy znaleźć
pewne coś, pewne
Turn out the light
And what are you left with?
Open up my hands
And find out they're empty.
Press my face to the ground
I've gotta find a reason.
Just scratching around
For something to believe in:
Something to believe in.
Wyłącz światło
I z czym zostałeś/aś?
Otwórz moje dłonie
i odkryj, że są puste
przyciśnij moją twarz do ziemi
muszę znaleźć powód
wystarczy zarysowanie w koło
Aby w coś wierzyć
w coś wierzyć.
You have too much.
You're spending all your time
Collecting and discovering
It's not enough.
And no matter how you try,
You never find the one you want.
Masz zbyt dużo
Wydajesz swój cały czas
na zbieranie i odkrywanie
to jednak nie wszystko
i nie ważne jak próbujesz
nigdy nie znajdziesz tego, co chcesz.
We stumble into our lives:
Without a hand to hold.
And any wonder
We need to find
A certain something, certain.
Potknęliśmy się w swoich życiach:
Bez ręki do trzymania
i nikt się nie zdziwi
Musimy znaleźć
pewne coś, pewne
Turn out the light
And what are you left with?
Open up my hands
And find out they're empty.
Press my face to the ground
I've gotta find a reason.
Still scratching around
For something to believe in:
Something to believe in.
Wyłącz światło
I z czym zostałeś/aś?
Otwórz moje dłonie
i odkryj, że są puste
przyciśnij moją twarz do ziemi
muszę znaleźć powód
wystarczy zarysowanie w koło
Aby w coś wierzyć
w coś wierzyć.

piątek, 25 lutego 2011

rozmowa na szczycie i urodziny siostry

Wszak urodziny pani Boróffki były 18.02.2011 (dokładniej 17 lutego, ale wyprawiane dzień później). Stała miejscówka Scruffy O'Brien. Irlandzki pub,  w kótrym już przesiadujemy od kilku dobrych lat, kiedyś dość często, teraz już rzadziej... Najlepszy grzeniec, świetne miejsce żeby posiedzieć ze znajomymi.  Dobra muzyka, bo puszczają Dżem :) ale do rzeczy, połowy nie widziałam od 2-5 lat, niektórzy zareagowali tak jakbym wstała z martwych :) W sumie nic dziwnego, bo usunęłam się z życia towarzyskiego na jakieś 3 lata widując się tylko z najbliższymi znajomymi, czyli z Boróffką, jej mężem i córką, z Asią i jej mężem, no i Mattim i jego żoną, Kulka z dziećmi, Maryśkami i jeszcze dwoma kumplami Dawidoffa. Ale wracając do tematu :)

Mati trzymał za mnie kciuki przez gg, gdy zamawiałam bilet w pierwszej turze na Miyaviego, byłam z nim w stałym kontakcie, dwie siski (B. i A.) dowiedziały się o bilecie tego samego dnia :D Mati niezmiernie się ucieszył, gdy wykrzyczałam do niego w dzikiej radości o bilecie, że już go mam w domu na spotkaniu w pubie. Boróffka znów się śmiała, że jestem wariatką i znów to przeżywam :) A tak to, patrzyli na mnie jak na freak'a, oprócz pana Kaliego, który okazuje się, że próbuje się nauczyć japońskiego z anime :) Tak jakoś pogadaliśmy sobie bardzo miło o wszystkim i o niczym, oczywiście jak na każdym spotkaniu musi być ta jedna osoba, która wprowadza ogólny ferment (ale to nie ja :P). Z żartu do żartu, aż usłyszałam niemiłą uwagę na temat Vic'a po pokazaniu jednej dziewczynie, która znam kilka lat, ale za nią zbytnio nie przepadam. Pokazałam jej moją tapetę w telefonie. I usłyszałam:
ona: - Boże, żółtek. Podobają Ci się żółtki? One mają małe!
ja: (milczę i się zastanawiam, małe? mózgi?! Raczej Ty masz mały mózg dziewczyno).
ona: małe genitalia, przecież wszyscy to wiedzą, że murzyni mają największe, biali średnie, a żółtki najmniejsze. (głupi śmiech trochę jakby się zmieszała swoją uwagą). Ogólna cisza na sali., faceci się patrzą na nią jakby coś jej nie grąło pod kopułą, albo jakby była niewyżyta. Miałam ochotę jej przywalić i powiedzieć, czy to tylko o to się rozchodzi w życiu?! Ale powiedziałam: - Wiesz co? Ja na ten temat nic nie wiem, ale ogólnie uważam, że to stereotyp. (stwierdziłam, że idę z jubilatką na dymka). Puste dziewczę! Uraziła mnie, chociaż nikogo nie znam z Azji i z nikim się nie przyjaźnie z tamtych stron, już nie mówiąc o mierzeniu ptaszków ;). Ale zabolało mnie to, ta zaściankowość ludzi młodego pokolenia, ta uwaga "żółtki", a ona co? "białas"? Zapewne stwierdziła by, że lepiej być białasem niż żółtkiem. I tak jakoś wypełzło więcej ludzi na tą fajkę i tak można było kontynuować zachwyty nad Azją i pogadać bez ogólnego rasizmu, a jak ktoś nie chciał gadać, bo nic nie miał do powiedzenia, to milczał, ale najfajniejsze, że ludzie słuchają z zaciekawieniem. Matti mi powiedział, że słuchał Miyaviego, po tym jak mu wysłałam linka na youtube "selfish love" i stwierdził, że jest bardzo dobry, ale, że nie jest trudno wcale tak zagrać. Nie wiem, ja nie umiem grać na gitarze, Matti umie grać i to dobrze, Boróffki mąż z resztą też :D Taka ogólna ekipa większości byłych metali/rockowców, ja w mniejszości :P A! dowiedziałam się, że robi się ze mnie Emo? Whatever?! Nie lubię różu i trupich czaszek, bynajmniej z tym identyfikuję tą subkulturę. Że co? Moje trampy? Piękne czarne w krateczkę trampy?! Nawet ich nie widział na oczy, a mi już od Emo. A z resztą mnie to tyle co zeszłoroczny śnieg ;) Boróffka ucieszyła się z prezentu, no ba wszak kupiłam jej ulubiony żel pod prysznic (mój z resztą też :P) a mianowicie Ziaja masło kakaowe :) I tak sobie policzyłam, że z Boróffką znamy się już z 18 lat? A z sis Jo. 15. W maju hajta się mój kumpel, którego znam całe życie, jest ode mnie młodszy o pół roku, ale jak to się mówi znamy się od kołyski :) W sierpniu będzie tatą :) Gasz jak to się wszystko już paruje, żeni, wychodzi za mąż, dzieci. A niedawno było dla nas najważniejsze mieć odpisać od kogoś tą przeklętą pracę domową z matmy, jak się nie umiało zrobić zadań w LO :D Spotkanie się udało, naprawdę było miło, choć się tremowałam masakrystycznie. No w sumie najdłużej to się nie widziałam z kumpelą Boróffki ze szkoły fotograficznej. Jak mnie zobaczyła doznała ogólnego szoku nad moim wyglądem. Kolejne pytanie z serii: Czy to Ty na pewno byłaś w ciąży? :D niebawem babski wieczór i mam nadzieję, że też uda mi się na niego wyrwać :) Coś mi się od życia należy ;) Może dostane fotki z tego spotkania :P Ale to trzeba się uśmiechnąć do wyższych instancji :)

Niewidoma wojowniczka Ichi

Tytuł filmu Ichi. Jestem ni to w szoku, ni to w odrętwieniu po obejrzeniu tego filmu... Nie umiem określić tego stanu. Film bardzo mi się spodobał mimo kilku momentów (policzyłabym je na palcach jednej ręki), które wkuły mi się w pamięć, a mianowicie tzw. "plucie nadmierną ilością krwi" jak to jest w kinie japońskim ujęte ;)


 

 
Ichi (Haruka Ayase) nazywana jest Goze (瞽女?) dosłowne tłumaczenie ślepy żebrak, kobieta z shamisenem to japoński termin odnoszący się do historycznych niedowidzących japońskich kobiet, z których większość pracowała jako muzycy. (Źródło: tutaj


   

Po wykluczeniu z grupy niewidomych kobiet (nie z własnej winy, została zgwałcona), wyrusza w podróż aby odnaleźć osławionego niewidomego wojownika władającego mieczem samurajskim. Ichi w młodym wieku od ów pana dostała dzwoneczek, który zawsze nosi przy sobie i była szkolona we władaniu samurajskim mieczem.  Niebawem na jej drodze staje Touma Fujihira (Takao Ôsawa), który chce pomóc dziewczynie aby nie została splugawione przez trzech mężczyzn, jednak nasza bohaterka umie sobie doskonale poradzić sama. Ichi nie jest zachwycona podróżowaniem z Toumą, ale kilkakrotnie pomaga mu. Dziewczyna nie ufa ludziom twierdzi, że są dwu licowi i splugawieni, łatwiej ufać dzieciom, choć powodują kłopoty i są głośne.
Dlaczego dziewczyny szuka Banki i jego gang? Czy uda jej się odnaleźć niewidomego wojownika i zadać mu pytanie, które od tylu lat ją nurtuje? Czy trauma z dzieciństwa Touma minie i da radę walczyć samurajskim mieczem? Czy Ichi w końcu zazna szczęścia i miłości w życiu?
Aby zobaczyć trailer kliknij na obrazek.







środa, 16 lutego 2011

Kochać Cię 10,000 lat

Ai Ni Yi Wan Nian (Love you 10,000 years). Wu Qifeng (Vic Zhou) jest liderem i wokalistą zespołu rockowego. Zostaje wyrzucony z mieszkania przez dziewczynę, która z nim zrywa, chłopak nie wie gdzie ma się podziać. Sakurada (Yuki Kato) jest Japonką, która przyjeżdża na Tajwan, aby nauczyć się tam chińskiego przez trzy miesiące. Dziewczyna pracuje w barze, gdzie występuje właśnie Qifeng. Cóż będzie znaczył kontrakt opiewający na kwotę 1 mln? Cóż wyniknie ze znajomości bałaganiarza, rockmena, który żyje z dnia na dzień? Czy poukładana Sakurada wytrzyma mały nieporządek jaki powstanie w jej życiu? Czy po zdaniu kursu dostanie wizę do Shanghaju? Czy Qifeng straci do reszty głowę, a może ją odzyska i zacznie znów występować?
Zai Zai zagrał jak zawsze dla mnie po prostu cudownie. I tak się zastanawiam czy mój Kwiatek pali? Bo w filmie niby palił ;P Ale jedyne co wyczytałam to, że jest anty-papierosowy :)
 Myślała, że ten film będzie miał troszkę inną fabułę, miło się zaskoczyłam :) Już nie mogę się doczekać, kiedy Vic zagra w kolejnym filmie lub dramie :)

 A tutaj cudowna piosenka z urywkami filmu śpiewana przez ZaiZai'a.

wtorek, 15 lutego 2011

Mike jako amant podrywacz...

Huo Gai Ni Dan Shen (You deserve to be single). Lu Chao prowadzi True Love investigation department, w zleceniach pomaga jej brat Li Zheng (Mike He). Praca Lu Chao polega na przyjmowaniu zleceń od mężczyzn, którzy niebawem mają wyjść za maż, aby ich narzeczone zostały sprawdzone co do wierności. Zadaniem Li Zheng jest sprawdzanie przyszłych żon, a że chłopak ma nieodparty urok... to różnie to bywa. Wszystko szło by jak zpłatka do momentu, gdy Lu Chao zakochuje się w jednym kliencie, a Li Zheng w jego narzeczonej- Fei... Zheng chce się wycofać i nie psuć parze wspólnego życia... Jednak czy to wyjdzie?! Cóż ma wspólnego praca Fei z całą sprawą? Dlaczego Li Zheng zostanie porwana?
 
Aby zobaczyć trailer kliknij na obrazek















Film bardzo sympatyczny i przypadł mi do gustu, nie widziałam jeszcze Mike'a w roli filmowej, bo w dramie to co innego biorąc pod uwagę np. Devile beside you :) Zmężniał Kwiatek :) Ale nadal bardzo go, lubię, może nawet bardziej niż bardzo :) A film z pewnością obejrzę jeszcze :)




Jestem z przyszłości...

Oresama (Me/Ja) :) Miyavi teraźniejszość, jedzie samochodem, który jest prowadzony przez szofera. Miyavi rozmawia z kierowcą i... Czarne piórka, bramka do piłki nożnej, przewracający się w meczu chłopiec i uraz, który odmieni całe jego życie. Miyavi znajduje się na torach kolejowych biegnących gdzieś w dal. Rok 1984, pieniądze papierkowe nie są pieniędzmi, więc nasz bohater ma problem z płaceniem jenami. Dlaczego się tam znalazł? Kim stanie się dla niego Shinni (Hassei Takano)? Film krótki bo trwa tylko godzinę, ale zachwyciłam się Miyavim jeszcze bardziej, dlaczego? To jak się bawił z Riuu. Tylko troszkę mi się to nie zgadzało, bo Riuu powinien mieć w 1984 roku 3 lata, a tu miał o ile dobrze pamiętam 8 lat ;/ Ale to już obejrzycie nie będę mówić :P No i te papierosy, które non stop Miyavi trzymał w ustach lub w zębach, a nawet się nie kopciły. Film naprawdę sympatyczny, troszkę grał pozera i co to on nie jest, ale ogólny rozrachunek filmu i jego zachowania zamazuje te kilka małych momentów narcyzmu :) Duże dziecko, zauroczyłam się po raz kolejny, jego cudownością, sposobem bycia, grą na gitarze, kolczykami i tatuażami :) 

Oresama coś jakby trailer tutaj :) 
A film z pewnością jeszcze obejrzę :) Przez cały czas gościł uśmiech na moich ustach i czasem nie umiałam się powstrzymać przed wybuchem głośnego śmiechu :) 

Kochany Kwiatku M. mam nadzieję, że jeszcze w czymś zagrasz, a nie tylko w tej oto wolnej adaptacji Twojej kariery :)

poniedziałek, 14 lutego 2011

~ WALENTYNKI ~

Niby cudowny dzień miał być, a tu znów oboje prychają kichają i widać, że lada dzień znów będą zdechlaki, a ja od początku będę latać, a jeszcze nie odespałam.

Walentynki święto Zakochanych... Nie lubiłam, nie lubię i nigdy nie polubię tego święta, jest dla mnie wymuszone i trochę beznadziejne. Bo tak naprawdę zakochani mają święto co dziennie... mogąc się przytulać, widzieć siebie, trzymać za ręce etc. A nie lubię przez szkołę, przez te głupie zbieranie kartek na wyścigi jak przychodził kurier rozdawać walentynkowe kartki i oczywiście śmiech z tych co to nie dostali żadnej (tu właśnie JA!). Ale po mnie jakoś to spływało jak po kaczce, już jakoś bardziej utożsamiam się z komunistycznym świętem Dnia Kobiet i tak! BARDZO lubię czerwone goździki! Nie znoszę róż!

Przechodząc do sedna sprawy choć tak do końca już sama nie wiem cóż tak naprawdę chciałam napisać, bo zaczynam filozofować... Właśnie porządkowałam fotki na dysku moich Bożków, każdy zapakowany do folderu opisanego imieniem i nazwiskiem. Przeglądałam wszystkie fotki Vica, Kamenashi-san, Akanishi-san i zdałam sobie sprawę, że naprawdę ich lubię choć pewnie nie miałabym nawet śmiałości na nich spojrzeć nawet jakbym tylko ja stała na przeciwko nich a oni zapytali by mnie o godzinę... Podziwiam ich, ubóstwiam za to, że są tacy przystojni, niewinni i słodcy i za to, że świetnie śpiewają i umieją się przeobrażać jak kameleon do danej roli. Ale mimo wszystko współczuję im, na niektórych zdjęciach można wyczytać z ich oczu, że są tym zmęczeni, może nawet chcieli by na jakiś czas stać się niewidzialni?! Nie wiem, nie umiem tego ubrać w słowa... Kontrolowane życie przez agencje szczególnie w Japonii musi być naprawdę męczące, zero dziewczyn, a już w ogóle żon, na to musi być pozwolenie odgórne... Człowiek musi naprawdę być niewinny, piękny i do tego bez grzechu... Jak porcelanowe lalki zamknięte w szklanych klatkach. Wszyscy mogą Ciebie dotykać ,ale Ty jesteś tu eksponatem i musisz się na to godzić, bo za to Ci płacimy. Inne wzorce, inne zachowania... z jednej strony super sprawa, dla dzisiejszej (w większości) bezmózgiej i czerpiącej chore wzorce z zachodu młodzieży. Może dlatego tak bardzo lubię tą sztuczność Azji? Bo to też przecież naturalne nie jest. Ale przykro mi... Na pewno lubią swoją pracę choć trochę, ale też na pewno to ich bardzo męczy, koncerty, występy, plan filmowy/zdjęciowy, wywiady, wiecznie uśmiechnięci. Jak mi się skojarzyło (włącza mi się skrajnie czarny humor). Taki gwiazdor Azji, wstaje rano i sobie myśli: Boże, jak ja się beznadziejnie czuję  tyle się złego wydarzyło tu babcia zmarła, ojciec chory, przyjaciel stwierdził, że mnie nie chce znać, a tu jeszcze mam dziś umówione wywiady. No muszę się uśmiechać, muszę, przecież wszystko jest super!". To już w ogóle jest strasznie wyczerpujące, robienie dobrej miny do złej gry, zamazują się priorytety i tak naprawdę człowiek nie wie na jakie sytuacje jak reagować. Najlepiej się tego wyzbyć, ale jak oni mają to zrobić?! I tak sobie pomyślałam, że może też przez to Vic zrobił się bardzo narcystyczny i może też dlatego Kamenashi ma dziewczynę 20 lat starszą od siebie?! 
Także Walentynek nie uznaję! Ale jak Wy lubicie, uznajecie to życzę wszystkiego tego co sobie wymarzycie :)

Mi się kojarzą ze szkolną obłudą i tandetnymi gadżetami, na których zarabiają krocie. Ale wiadomo każdy pretekst dobry, żeby pod danej nazwy święta szyldem kupić prezenty ;P I tak dziś mam ochotę popatrzeć na panów: Gackto-san, Vic (Yu Min), Kang Won Dong i Kamenashi- san :)



A Kwiatuszkom życzę szczęścia, zdrowia i żeby znaleźli swoje drugie połówki, bo ja się przecież nie rozerwę, ani nie sklonuję ;P (żarcik).
Ach! I bym zapomniała, dzięki Miriel zostałam oświecona, jakoś tak nie przyszło mi do głowy sprawdzenie co śpiewa Gackto w piosence "Vanilla", ale już sprawdziłam, oczywiście miałaś rację Miriel angielskie tłumaczenie się dość różni od tego co ja czytałam po polsku. I tak się zastanawiam czy w moich tłumaczeniach nie poprzeinaczałam czegoś ;/ może to nie był najlepszy pomysł żebym się za to brała. Ale wracając do tekstu pana Kwiatuszka Gackto... tekst piosenki jest... wyuzdany (zabijcie nie wiem, ale to słowo mi najlepiej pasuje do tego co czytałam), Chociaż czytając tłumaczenie, z każdym zdaniem moje oczy robiły się coraz szersze i byłam zdziwiona, że Gackto coś takiego śpiewa... Ale mimo wszystko piosenka mi się podoba, może właśnie teraz bardziej jak wiem o czym śpiewa :P Ale wychodzi ze mnie prosię. W sumie, nie powinnam chyba tu pisać takich rzeczy, no mam nadzieję, że mało osób przeczyta ten wpis :P Ale się rozpisałam... Więc buziakuję Was moi kochani Kwiatkowi mężczyźni :) :*

niedziela, 13 lutego 2011

trampy i kaszkiet :D

Jakoś mój nastrój pseudo depresyjny przez pogodę i inne uwarunkowania nie pozwala mi na obejrzenie czegokolwiek z Azji, dlaczego? Tak jakoś nie będę pisać o płaczach itp.

Wczoraj zrobiliśmy sobie walentynki :) trzy zakochane w sobie nawzajem skrzaty :) I mi się też dostał prezent :D D. mnie zaszantażował, że nie kupi sobie butów jak ja nie wezmę tych co mi się tak podobały... no to wzięłam i od razu pomyślałam, że może będzie na tyle ciepło w kwietniu, że poczłapię w nich na koncert M. A buty jakie? 
Mam hopla na trzy rodzaje butów:  
- japonki <3
- baleriny (a la tenisówki, czy bardziej eleganckie byle były moje!)
- trampy za kostkę, byle jak najwyższe :D

No i właśnie to są trampy :D Cudowne, piękne, urocze, fantastyczne, nieziemsko wygodne, sznurowane po samą górę, krateczkowane, czarne, uśmiechające się do mnie z półki sklepu trampy :D
Do tego szperając z moim niecierpliwiącym się dzieckiem w wózku znalazłam przeceniony cudowny kaszkiecik, o którym zawsze marzyłam, ale był zbyt drogi... a wczoraj kosztował w C&A: 9 ziko :) On też się do mnie uśmiechnął nieśmiało z wieszaczka :) Pod kolor oczu i oprawek okularów idealny no i moje pseudo tycjanowe włosy  :)
Obłowiłam się cudownie bardzo mocno :D

Wczoraj przysiadłam do filmu "chamerykańskiego", aby się odmóżdżyć pod wdzięcznym tytułem "Easy A/Łatwa dziewczyna", zamiast odmóżdżyć muszę znaleźć w internecie film "Szkarłatna litera" i przeczytać też książkę o tym samym tytule, jeśli mi się uda :)
A tak ogólnie jest wszystko dobrze, oprócz powiększających mi się pod oczami czarnych półkoli i to nie od oglądania po nocach dram. Jak to się mówi "wyśpię się po śmierci" ;P

czwartek, 10 lutego 2011

...

A ja chyba do reszty już spoczęłam na laurach... Chciałam obejrzeć dziś po raz któryś (nie wiem który :P) "Rozmowy nocą" z panem Dorocińskim, ale zasypię się w notatkach i receptach. 
Ściągnęłam kilka interesujących filmów i nie wiem za co się zabrać żeby obejrzeć, a co dopiero napisać :) obejrzałam dziś część "Kamikaze Girl" przezabawny, w roli tytułowej dziewczyna ubierająca się w styl "Lolity", film zabawny i zapewne jutro obejrzę go do końca :)
A tak po za tym to zaginęłam w czasoprzestrzeni innych blogów i jakoś chwilowo wyleciało mi z głowy, że mój zarasta chwastami, bez nawozu z nowych postów ;) Im szybciej pouczę się do egzaminu tym większe prawdopodobieństwo, że jutro wrócę i coś kreatywnego napiszę :) Dążę do celu i nikt mnie nie powstrzyma w ciągu 5 lat Tajwan :D

wtorek, 8 lutego 2011

Zamknięta w swoimi małym świecie...

Do dziś od zeszłego poniedziałku (31.01.2011) niezwykle nieszczęśliwym świecie, bo tego dnia Dawidof stracił pracę, ale dziś znów wyjrzało słoneczko, od jutra idzie do pracy :) Nie ma to jak żona pędziwiatr, która wszystko na hop-siup byle szybciej załatwia, bo wychodzę z założenia, po co czekać?

Wczoraj znów wylądowałam na chirurgi na zdjęcie szwów, nie jest tak kolorowo jak z trzema wcześniejszymi "mądrymi zębami" ketonal co 12 godzin i w między czasie ibuprom. Jakoś żyję.. ale co to za życie?! Pół twarzy, że grzecznie napiszę mnie bardzo boli... 

Ale są też pozytywy.
W niedziele byłam u kumpeli z byłej szkoły, której się udało zdać egzamin w całości. 5h farmacji stosowanej i tym razem rypania recept z kroplami, fajna zajawka generalnie, bo to lubię, ale jak zęby bolą, a trzeba obliczać dawki leku w kropelkach, to tak nie za bardzo idzie. Ale wytrwałam i później powiedziałam kilka ciekawostek Moni na temat Azji (bardziej kina i muzyki), cieszyła się ze mną bo przyniosłam pochwalić się biletem na Miyaviego :) Bardzo spodobały jej się piosenki Vica Zhou (muszę w niedzielę zabrać jego płyty na mp3 do niej) i bardzo chce obejrzeć film "Boys before flowers" koreańską wersję, po piosence "Paradise" z urywkami z filmu, jak stwierdziła "Muszę zobaczyć jak ona mu spuszcza manto" ;) W sumie się nie dziwie, zapalona maniaczka F1 nie będzie miała kogo oglądać bo Kubica jest w szpitalu- szczerze współczuję Moniu :(

A co do szczelniej "zamkniętości" w moim świecie... Od kilku dni znów mam obsesję na puncie Vica, tylko jego oczy widzę w swojej głowie... tęskno mi do czegoś ale nie wiem do czego?

P.S. Nagrywałam dziś film z Nuśkiem i pytam córę:
- Lubisz kapuśniak?
-Tak
- Lubisz ogórki kiszone
-Nie
- Kochasz tatusia?
-Tak
-Kochasz Mamusie
-Nie
- A dasz mamie buzi? (Cmok w obiektyw telefonu)... Hmmm Kobieta zmienną jest ;) a taka mała to już w ogóle. A nawet nie miałam jak jej dziś podpaść nawet część mojego śniadania jej odstąpiłam (jak zwykle) bo swoje w futrowała, ale mamy lepsze ;)

Dobrej nocy!

niedziela, 6 lutego 2011

Candy u Pimposhki!

Jakoś mnie bardzo zaciekawiło to farbowanie wełny!
Pimposhki blog kończy drugie urodziny, więc autorka chce jednej z blogerek (losowo wybranej) sprezentować piękny motek Pimposhkowej wełny 100g/400m 100% BFL Superwash zafarbowany na kolor jaki życzy sobie zwyciężczyni. Należy się wpisać pod postem na blogu autorki :)Dziergam jak mnie najdzie, więc czemu nie ;)
A oto ta wełna :)




Więcej informacji:Pimposzkowe Dzierganie

sobota, 5 lutego 2011

Zmiany :)

Dziś mimo bolącej (wciąż) szczęki, mam jakiś power i odwagę na zmiany :)
Dziękuję Miriel za wskazówki dot. podstron :) Ale jakoś nie mogę się zdecydować na tła tych blogów ;) Może coś mi błyśnie.
Zblazowany mózg po zrobieniu 3 recept czyli ok 3h siedzenia, wyliczania i opisywania jak na egzaminie, jakoś mnie nie powstrzymał. Dwie blachy ciastek maślanych wyszły z pieca tutaj przepis :) Zaczyn, dokładniej dwa! Jeden na chleb normalny, a drugi na chleb cebulowy właśnie rosną w sobie i nabierają mocy prawnej :D I jeszcze dziś ten cudowny dzień... obejrzę ten film dopiero drugi raz po przeczytaniu cudownej książki Mario Puzo "Ojciec Chrzestny", czy dotrwam oglądać cały film? Tego nie wiem, ale zapewne jak usłyszę tą cudowną muzyczkę to znów się popłaczę, przypomni mi się jak zabili Sonniego, biednego Freddy'ego i jak Michael uciekał... W sumie to bym Michaela z nich wszystkich wybrała :) Świetny film, świetna obsada, świetna muzyka i świetnie, że prawie cała książka jest ujęta w tym świetnym filmie :D Oj powtarzam się i zanudzam Was ;) Wybaczcie, ale jak ma być któryś z filmów, które uwielbiam to dostaję oczu jak 10 starych złotych i się zapowietrzam, a po chwili wydycham głośno powietrze i mówię: "o ja... muszę to obejrzeć", a Dawidof dodaje: "Musisz bo umrzesz!". Wredny :P Jak zrobię zdjęcia chlebków to na pewno wstawię do Nathalienn 厨房 :) uciekam działać, bo film za godzinę :)


Dziękuję kochane blogerki :)

Mimo, że wpis usunęłam, a chodzi o wpis zatytułowany: Zawieszenie postów. Chciałam Wam bardzo podziękować Asai, Miriel i Shiro :) za Wasze cudowne słowa otuchy. Post usunęłam przez wzgląd na to żeby sobie po prostu nie przypominać o tych kilku dniach lekkiego horroru.

Shiro może masz rację, że nie umiemy czytać ludzkich myśli? Bo w sumie człowiek by zgłupiał do reszty i nie miał by miejsca na własne myśli. A jakby nie miał miejsca to by nie myślał i byłaby straszna cisza jakby każdy miał taki dar ;) Takie filozoficzne rozmyślenie.

Miriel dziękuję za życzenia zdrowia :) Dziwię się, że tak to się złożyło biorąc pod uwagę, że to ja jestem najsłabszym ogniwem jeśli chodzi o choroby, ale od czasu ciąży miałam tylko 2 razy karar i raz byłam chora, ale wykurowałam się sama bez odwiedzania lekarza ;)

Asai kuruj się i nie choruj!

A tak po za tym zapewne nie wiem jak to zrobiłam i nie wiem czy to jest trudne czy łatwe do wykonania, ale jak otwieram strony japońskie czy chińskie to już nie mam tych prostokącików z numerkami tylko normalną legalną katakanę, hiraganę kanji i chińskie hieroglify :D jestem zabójcza w swojej niewiedzy :D Dobra zabieram się za przerabianie bloga :)

piątek, 4 lutego 2011

K-one

Trafiłam na ten zespół przypadkowo, zaintrygował mnie pan Ming-hsiang Tung grający w "My so called love" Sunshine'a i tak właśnie trafiłam na ten zespół. Jest to tajwański boy band powstały w 2003 roku. Członkowie zespołu: Gino, JR, Darren, Li Yang.
Dwie ich piosenki bardzo przypadły mi do gustu :) Może kiedyś przetłumaczę, bo na razie nie mam czasu, siły i samopoczucia do tego :(





Dla zainteresowanych panienka  Qiao En Chen grała w dramie "Fated to love you ( Ming Zhong Zhu Ding Wo Ai Ni)" i "A game about love (Jiandao, shitou, bu/ Rock Paper Scissors). Tą drugą nie omieszkam opisać któregoś dnia, a pierwszej nie było mi dane obejrzeć do końca, ale tyle co obejrzałam uważam, ze bardzo sympatyczna drama :)

Moja tak zwana miłość...

A chodzi tu o film z Barbie Hsu "Ai de fa sheng lian xi (My so called love)".

Xiao (Barbie Hsu) wyprowadza się z domu po kłótni z matką i ojczymem. Zamieszkuje w mieszkaniu z Liangiem (Eddie Peng) udając rodzeństwo. Para nastolatków radzi sobie z przeciwnościami losu tworząc udany związek. Jednak pojawiają się ciemne chmury nad ich perfekcyjnym światem. Gdy Xiao dostaje się na studia, Liang dostaje bile do wojska. Obiecuje swojej ukochanej przysyłać pensję wojskową, jednak to się nie udaje. Dziewczynie nie starcza pieniędzy, postanawia przeżyć w inny sposób... Umawia się z mężczyznami przez internet za pieniądze, definiując spotkania "zero informacji, zero pytań". Trafia na Xiao Ku... Jednak ich znajomość nie zakończy się po spędzonej i opłaconej nocy... Sytuacja skomplikuje się, gdy kochany przez Xiao- Liang wyjdzie z wojska... Barbie zaskoczyła mnie (pozytywnie) swoją grą w tym filmie :) Muzyka, sceny, cała oprawa i fabuła filmu, z pewnością obejrzę go jeszcze raz :)

Może o to chodziło w tym filmie, aby człowiek zastanowił się, czym tak właściwie jest dla niego miłość...

Na zdjęciu obok Xiao, Liang, Xiao Ku i Sunshine...

Barbie Hsu

A oto Perełka, o której w sumie nie wiem dlaczego nie napisałam, a może dlatego, że obejrzałam ją tylko u boku  Vic'ka w "Meteor Garden I i II" i w "Mars". Do wczoraj, gdy obejrzałam z nią film "My So Called Love". Taka ciekawostka, że Vic i Barbie byli w związku przez 2,5 roku :) Ale z czego wyczytałam Barbie jest szczęśliwą żoną Wang Xiao Fei. Jakoś nie byłam o nią zazdrosna, gdy byli razem z Zai Zaiem, bardzo do siebie pasowali i myślałam, że będą parą, aż po grobową deskę tak jak zagrali w Marsie...




Barbie kiedyś powiedziała, że Vic jest zbyt beztroski i jeszcze trochę dziecinny... W sumie nic dziwnego, Vic jest od niej  młodszy o 5lat.


Imię i Nazwisko: Xu Xi Yuan,
Angielskie inmię i nazwisko: Barbie Hsu / Barbie Xu,
Również znana jako: San San/Shan Shan, Big S,
Zawód: aktorka, gospodarz programów, piosenkarka,
Data urodzenia: 06.10.1976
Miejsce urodzenia: Taipei, Taiwan
Wzrost: 163cm
Waga: 44kg
Grupa krwi: B


Filmy/Dramy z Barbie:

Meteor Garden I(Liu Xiang Hua Yuan) 2001
Meteor Garden II (Liu Xiang Hua Yuan) 2002
Mars (Mars god of war/ Zhan Shen) 2004
My so called love (Ai de fa sheng lian xi) 2008


środa, 2 lutego 2011

cytrynowa pomadka...

Lemon no koro. Opowiada o grupce osób kończących szkołę i każdy chce tak naprawdę podążyć swoją drogą, jednak nie każdy może to uczynić.
Kayoko Akimoto (Nana Eikura) jest dobrą uczennicą, dyrygentką szkolnej orkiestry i pragnie studiować w Tokjo.
Megumi Shirata (Mitsuki Tanimura) to dziewczyna żyjąc w swoim świecie i nie przykładająca się do nauki, chce być blisko muzyki lub ją tworzyć. Wątki tych dwóch dziewcząt i ich przyjaciół przeplatają się, stają przed pierwszymi trudnymi wyborami i miłościami. Film naprawdę przyjemny, a pewna nić porozumienia i podziwu między Kayoko i Megumi staje się dość widoczna. Kayoka jest jedną z ładniejszych dziewczyn w szkole, ceniona i szanowana. Zaś Megumi jest niedostrzegana, lub po prostu traktowana jakby jej nie było. Czy dziewczyny sprawdzą się jeszcze w liceum i umocni je to w dalszej drodze ku spełnieniu marzeń? Co wyniknie z przyjaźni Megumi z pewnym muzykiem? Czy Kayoka zerwie ze swoim chłopakiem, którego nie stać na studiowanie w Tokjo?

Ciekawostka!
Eikura i Tanimura grały w dramie Mei chan no shitsuji.
Może dlatego też jestem ciut uprzedzona do Tanimury, ale jako aktorka wnosi swoją osobą to "coś" do filmów.

Nana Eikura


Imię i Nazwisko (romaji): Eikura Nana
Pseudonim: Nana-chan, Nana-chii, Eikurara, Samoan Nana
Zawód: aktorka, modelka i gospodarz programów radiowych
Data urodzenia: 12.02.1988.
Miejsce urodzenia: Izumi, Kagoshima, Japan
Wzrost: 170cm
Waga: 45kg
Grupa krwi: A



Filmy z Eikurą:
Lemon no koro (The Graduates) 2007
Proposal Daisakusen Special 2008

Dramy z Eikurą:
Operation Love (Proposal Daisakusen 2007
Mei chan no shitsuji (My Handsome Butler) 2009

Neui yan fau pui

Nie wszystkie kobiety są złe, czyli Neui yan fau pui. Komedia, w której gra również panna Lun Mei Kwai (Perełka z filmu "...Secret").
Cóż mogę napisać, film dość łatwo się ogląda, zaskakujący i pełen śmiesznych wątków.
- Ou Fanfan (Xun Zhou) pracownca służby zdrowia, o zaburzeniach dość dziwnych, które wywołuje u niej dotyk płci przeciwnej. Chce być kochana dlatego wykonuje pewien eksperyment...
- Tang Lu (Kitty Zhang Yuqi) prężna bizneswomen, która jest świadoma swojego seksapilu i głowy do interesów, chce przekonać się za co mężczyźni bardziej ją cenią.


- Tie Ling (Lun Mei Kwai) rockowa dziewczyna grająca na gitarze i śpiewająca w zespole, schizofreniczka(?) mówiąca do niego i uznająca gwiazdora X (Godfrey Kao) jako swojego chłopaka, biorąc pod uwagę, że nigdy w życiu nie widziała go na żywo, ale ta historia ma głębsze dno...
Cóż połączy te trzy osobliwości płci żeńskiej, prócz chęci bycia kochanym przez płeć męską?
 Film pełen gagów w wykonaniu pani naukowiec, która jest pechowcem w 100%, ten jej pech mam wrażenie dopada po kolei wszystkie osoby, które napotka na swojej drodze... Film na poprawę humoru w sam raz :)


Zamieszczałam już trailer ale jak coś to tutaj jest. A tutaj trochę inna wersja :)
Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...