poniedziałek, 31 października 2011

Candy, opowiadanie, pogoda...

1. Kumiko Chan
2. Candy
3. Pogoda


Tak... co do mojego opowiadania, miałam zamiar zamknąć je w 30 stronach, później w 50, a następnie w 70. Na dzień dzisiejszy jest ich 82 i mam nadzieję, że zamknę się w 150 stronach... eh...  Tak jakoś moja wyobraźnia, tworzy to trochę inaczej niż pierwotny konspekt (skondensowanych mocno wydarzeń, które w sumie nie powinny się dziać na hurra, bo co za sens pisania?!).

Candy... zbliża się dużymi krokami... Ismara podsunęła  mi mega pomysł, którego możliwe, że się będę trzymać (nawet więcej niż pewne w 100%)- i będzie dotyczył Kumiko Chan  :D bo o Vic'u czy czymś innym... to wiadomo, nie każdy zorientowany w moich kwiatkach. Kartki z życzeniami opatentowała Miriel i nei chciałam się powtarzać. Tylko nie wiem co z prezentami? Najpierw pomyślałam o stworzeniu czegoś z masy solnej... ale nie jestem na tyle uzdolniona manualnie jak mi się wydaje (spróbuję!) ;P Jedna z moich psiapsiółek już się chce rzucić na candy, tylko czeka aż w końcu się zacznie XD Boróffko Ty szelmo! Ale i tak Cię kocham :)

Co do pogody? Jak nie wiadomo o czym pisać to tematem uniwersalnym jest pogoda, czyż nie? Ale dziś była na prawdę w miarę... nie mówię o deszczu o 7:30, kiedy prowadziłam małą do przedszkola. Chociaż mój cudowny zielony parasol rozpogadza mi nawet najgorszą ulewę ;)  

A tak po za tym wczoraj... Było prze pięknie w porównaniu do sobotniej mgły.  Bawiłam się w berka i ganiałam z mężem, córką, przyjaciółką, jej mężem i jej córką po placu zabaw. Nic w tym dziwnego, ale robiłam to w tych... nowych, butach :D Obcas blisko 10cm ;) Nie zabiłam się! Nie wywróciłam i nie skręciłam nogi!
(zdjęcie powiększa się po kliknięciu)

Kumiko Chan cz.13


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Kmiko

Czułam się niepewnie, Hong sprawiła mi ogromną przykrość.  Nie musiała mnie lubić, ale utrudniła mi poznanie wszystkich, wręcz ośmieszyła mnie. Kiedy usiedliśmy na parkiecie bacznie przyglądające się mi oczy tych wszystkich ludzi spowodowały, że zwątpiłam w to wszystko jeszcze bardziej.  Już nie mówiąc o słuszności mojej decyzji i podjęcia się pracy choreografa.
- Jest nas 10.- Powiedziałam cicho.
- !0? - Zapytał chłopak siedzący obok Ho.
- Wliczam w to Hong, Mike’a i Vic’a.- Vic spojrzał się na mnie pytająco.
- Co będziemy potrzebować na treningi?- Zapytała Ho.
- Baletki i wygodny strój, jak długie getry, aby nie poobcierać sobie nóg.
- My też?- Zdziwił się chłopak.
- Nie.- Zaśmiałam się sama ze swojej gafy rozładowując tym samym atmosferę.- Trampki.
- Zaczyna się obiecująco.- Zapiszczała jedna z dziewczyn.
- Moglibyście się przedstawić?- Zapytałam nieśmiało.- W końcu spędzimy tu dość dużo czasu.
- Mary- Pomachała do mnie dość wysoka i szczupła dziewczyna.
- Miło mi.- Było mi na prawdę miło.
- Ho.- Uśmiechnęła się.
- My już się znamy.- Odpowiedziałam uśmiechem, a wszyscy wybuchli śmiechem.
- Kris.- A więc to był Kris pomyślałam.
- Miło mi.
- Xian.- Przedstawiła się troszkę grubsza dziewczyna.
- Miło mi Xian.

piątek, 28 października 2011

Kumiko Chan cz.12


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Vic

Po raz kolejny mnie zadziwiła. Uszczęśliwiła tak to małe dziecko. Dała jej tyle nadziei i wspomnień tą jedną chwilą. Patrzyłem jak gładzi Zhu po głowie i daje jej buziaka w policzek. Lubiła dzieci. Czy w przyszłości będzie też taką czułą matką dla swoich? Przemknęło mi przez myśl.
- Jakie ckliwe i sztuczne.- Wyszeptała Hong. Nie zjadła z nami, powiedziała, że się spieszy. Nie rozumiałem jej, ale cieszyłem się również całą sytuacją i szczęściem domowników z wizyty Kumiko.

Po zjedzeniu obiadu, pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Natasha obiecała odwiedzić małą jeszcze w domu lub w szkole baletowej. Zhu bardzo chciała zobaczyć jak ta tańczy na żywo. Wiedziałem, że to życzenie Tash nie zostawi bez echa. W drodze do agencji nie rozmawialiśmy, jechał z nami Xiang. Tash była zawstydzona całą sytuacją i nie wiedziała widocznie jak się zachować i u rodziny Xiang’a i co powiedzieć teraz. Ja mogę stwierdzić jedynie, że zachowała się cudownie.

środa, 26 października 2011

Kumiko Chan cz.11


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.

*** Kumiko


Jeszcze nigdy nie byłam tak zdezorientowana. Osaczona? Nagle z dwóch pytających się dziewczyn „Czy Vic to Vic” wyrósł ich blisko tuzin. Nie wiedziałam, co robić, czy zasłaniać twarz, paść na ziemię, czy zostawić tam Vic’a i uciekać. To ostatnie jakoś nie zdałoby w ogóle egzaminu, bo nie znałam Tajpei ni w ząb. Nasze wyjście do tamtego momentu było bardzo miłe. Moment lęku minął, nie wiedziałam w dalszym ciągu, czy to był też Vic wtedy w restauracji. Wolałam już przebywać z nim, niż być sama w domu, chociaż wiedziałam, że już więcej nie dam się namówić na takie wyjście… Bezpodstawnie i samolubnie narażałam go na wielkie niebezpieczeństwo.
Szkoda… życie, muszę ponosić odpowiedzialność za siebie i innych i nie mieszać ich w ten koszmar. Był miłym kompanem do wygłupów, chociaż był o wiele poważniejszy niż ja… Mimo tych 19 lat, moja psychika i wygląd zatrzymały się na 14 latach, zdawałam sobie z tego sprawę. Nie jestem w stanie zwalczyć niczym tej blokady, psychicznej bariery (tak to określają lekarze). Chcąc walczyć z tym doprowadziłam się do frustracji i kolejnej fali „anty lustrowej” w domu. Nie chciałam znów dopuścić do tego, żeby w domu wszystkie lustra były pozdejmowane bądź pozakrywane serwetami. Kiedyś minie, mówili specjaliści i kiedyś dojrzeje do swojego wieku.
Niemniej Vic był miłym kompanem i odskocznią od codziennych treningów, dawno się tak nie śmiałam, z głębi serca…
Próbowaliśmy odejść od tych dziewczyn, kilka stoisk dalej, ale się nie dało. W końcu uciekliśmy. Przy samochodzie, gdy Vic zdjął okulary i spojrzał na mnie zorientowałam się, że trzymamy się za ręce.

poniedziałek, 24 października 2011

2 lata... jak 1 dzień!

Gdybym nie spojrzała dziś na suwaczek nie zorientowałabym się nawet, że to już 2 lata, od kiedy darzę sympatią największą z wszystkich Fiołków Vic'a Zhou :) Myślałam, że to z czasem przeminie, znudzi mi się, spowszednieje, stanie się czymś zwykłym, ponurym i  codziennym. Że ten zachwyt minie, powiem  sobie "ok, to Vic, fajnie" widząc jego kolejne zdjęcie, ale nie... Vicoholizm przychodzi falami i są one coraz silniejsze i trwają coraz dłużej, nie męczy mnie to- przywykłam. Milczę, nie zadaję  sobie pytań: "czy jest ze mną coś nie tak?", bo to nie w tym rzecz. Rzecz tkwi w tym jak Vic gra, jak śpiewa, jak się śmieje, jaki jest... bo jest bezsprzecznie, dla mnie cudownym  aktorem i człowiekiem.  Chociaż  żal mi, że przed kamerami już nie jest taki nieśmiały, ale cóż... po tylu latach bycia sławnym, wszystko powszednieje, dobrze, że cały czas gra równie świetnie (to oczywiście tylko i wyłącznie moja opinia!). 
Data umowna (bo dokładnie nie pamiętam dnia, kiedy obejrzałam pierwszy odcinek pierwszej w moim życiu dramy "Mars"), mam nadzieję, ze to nie jest dużo więcej, bo mniej raczej nie.

sobota, 22 października 2011

Dwóch gniewnych o głowę jednego drwala...

Czyli Bunraku. :) Tak z ciekawości obejrzałam, bo nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakież znakomitości grają w tym filmie prócz Gackto. A chodzi mi tu między innymi o Josh'a Hartnett'a. A chciałam się przekonać, czy Gackt rzeczywiście zagrał sierotkę w tym filmie? Moje zdanie zapewne jak zwykle będzie spaczone (nawiązuję tu też do "Moon Child"). Film obejrzałam już dwa razy i mam ciągły niedosyt. Film mnie zaciekawił od samego początku, aż do samego końca (tak! popłakałam się, ale nie powiem w jakim momencie :P). I bym zapomniała o cudownie innym mieście- jak z komiksu! Które jest tak inne i wprowadza nierzeczywistą atmosferę i wizję miasta.

Wędrowiec (Josh Hartnett)- spokojny, opanowany, niewyrażający zbędnych uczuć. Hazardzista, który świetnie  zna karciane sztuczki nie mówiąc już o walce. Przybywa do miasta z nie wyjaśnionych powodów, aby odnaleźć Nicola.

piątek, 21 października 2011

Suknia ślubna...

"Wedding Dress (Wedingdeureseu/ We-ding-deu-re-seu)".

Film mogę ująć jako dość specyficzny, ale życiowy.  Jak mogę go zdefiniować?  Chyba stwierdzeniem: "Doceniamy, to czego już tak naprawdę nie mamy, bo to straciliśmy".

So-ra  (Kim Hyang-ki )- to 8 letnia dziewczyna, która prócz szkoły ma jeszcze masę innych zajęć po za lekcyjnych jak balet. Mieszka z mamą i ma jej za złe, że ta ciągle pracuje i zapomina ją odebrać ze szkoły, nie spędza z nią czasu i nie gotuje.

Go-eun Seo (Yun-ah Song)- po stracie męża wychowuje So-rę sama, jest  krawcową i projektuje suknie ślubne. Chce zapewnić córce jak najlepszy byt, przez co zapomina o niej. Chce odejść z pracy, jednak nie wie jak powiedzieć o tym swojej szefowej i dobrej koleżance.

Rys zdarzeń:

Po kłótni z szefową o jeden ze swoich projektów Go-eun mówi dobitnie, że ta suknia, którą zaprojektowała i ma zamiar uszyć nie jest na sprzedaż.

wtorek, 18 października 2011

Kumiko Chan cz.10

 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.
*** Vic

Zostałem sam z Tash, stwierdziłem, że też się ulotnię i nie będę jej przeszkadzać. Wyglądała o wiele lepiej niż dzień wcześniej. Jednak, gdy już miałem ubierać buty:
- Myślałam, że napijesz się herbaty.- Zapytała niepewnie patrząc na mnie.
- Nie chciałbym przeszkadzać.
- Raczej nie masz, w czym… Nastawię wody na herbatę, może chcesz coś do jedzenia?
- Nie dziękuję, już jadłem.- Usiadłem przy stole, czułem się niezręcznie. Patrzyłem jak krząta się po kuchni. Miło się na nią patrzyło, brakowało mi tej drugiej osoby, z którą mógłbym dzielić moje mieszkanie. Dla której mógłbym parzyć herbatę i pomagać robić obiad. Po chwili postawiła herbatę z tacą na stole i usiadła naprzeciwko.
Zdjęła mój kubek z herbatą podsunęła go w moją stronę, chciałem zając czymś ręce, więc wziąłem od niej kubek. Musnąłem opuszkami palców jej dłonie. Speszyła się i zabrała ręce chowając je w rękawach bluzki. Trwaliśmy tak w niezręcznym milczeniu.
- Grasz w tym filmie główną rolę?- Zapytała nieśmiało patrząc w kubek z herbatą.
- Tak.- Odparłem patrząc na nią. Rozmowa nam jakoś nie szła.

poniedziałek, 17 października 2011

Kumiko Chan cz.9



 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.

*** Ho

Bardzo ucieszył mnie fakt, że miałam pracować z Tash przy tej produkcji, Hong mniej to ucieszyło. Była strasznie uprzedzona do ludzi spoza Azji. Tash wzbudzała podziw wśród łyżwiarzy, ale nie zdawała sobie z tego sprawy, to samo, jeśli tyczy się ilości jej fanów. Ona jeździła, tylko to się liczyło…
Wyszłam do Tash na balkon. Siedziała na kanapie z podkulonymi nogami przykryta kocem.
- Mogę się dosiąść?- Spytałam.
- Oczywiście.- Uśmiechnęła się. Była tak miła jak mi się wydawało, od kiedy usłyszałam o jej złocie w Japonii.
- Masz dużo fanów.- Zaczęłam.
- Ja?
- Tak. Siedzisz w ogóle na komputerze?- Zdziwiłam się.
- Nie, jakoś nie mam czasu…
- Chciałabym poprosić cię o przysługę.- Zaczęłam nieśmiało.
- Proszę mów.- Na balkon przyszedł Vic i podał jej kubek herbaty.
- Masz ją wypić!- Dało się usłyszeć ostry głos Tymon z mieszkania.
-Dobrze!- Odkrzyknęła Tash.
- Mogę się dosiąść?- Zapytał Vic.
- Jeśli Ho nie ma nic poufnego do mnie to tak.
- Nie, to nic poufnego siadaj.
- No mów, proszę.- Zachęciła mnie. Vic tym czasem usiadł na fotelu naprzeciwko nas.
- Czy moglibyśmy z Krisem przyjść do Was na suchy trening?- Bardzo chciałam zobaczyć jak tańczy.

piątek, 7 października 2011

Jarzębina

Jestem dumna z mojej Córci. Jej drugie dzieło, przepiękne (jak dla dumnej mamy oczywiście).
Malowana kredką gałazka jarzębiny i owoce wyklejane plasteliną :)
(zdjęcie powiększa się po kliknięciu).

środa, 5 października 2011

Kumiko Chan cz.8


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.

*** Tash

Obudziłam się, była 6 rano, i już było ciepło. A kiedy na Tajwanie nie jest ciepło? Była zima, a temperatura 20 stopni. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Chłopaki jeszcze spali. Usłyszałam dzwonek do drzwi. „Kto o tej porze?”- Zaklęłam w myślach otwierając drzwi.
- Cześć Tash.- To był mój lekarz.
- Hyung. Wejdź.- Czułam, że czeka mnie przeprawa niczym popłynięcie wpław z Tajwanu do Japonii. Hyung był młodym lekarzem, moi rodzice poznali go jak zaczynał dopiero staż. Teraz już był lekarzem pełną gębą. Miał 30lat, dość wysoki (a który facet przy mnie taki nie jest?!), Przystojny i bardzo sympatyczny. Wiedział o wszystkim, co dotyczyło mojego zdrowia. Rodzice nie poskąpili mu szczegółów nawet tego, dlaczego wyjechaliśmy.

- Musimy porozmawiać.- Powiedział udając groźnego.

sobota, 1 października 2011

Kumiko Chan cz.7


 Wszelkie prawa zastrzezone. Kopiowanie, powielanie i publikacja bez zgody autora zabronione.

*** Tymon

Mike był wściekły? Czy tak to mogę ująć? Raczej nie. Dobrze wiedziałem, dlaczego robią to dla Leny marnując sobie zdrowie. Bo ich treningi były katorżnicze. Chociaż prasa i telewizja nie wiedziała, z kim wystąpi Emma, my wiedzieliśmy i to doskonale… To było tylko ostrzeżenie dla nas, aby mieć się na baczności…
Dogoniłem Mike’a nie wyglądał tak źle jak myślałem.
Siedział na ławce nieopodal, przysiadłem się do niego, sam zaczął rozmowę:
- Pewnie skończył mu się nadzór kuratora.
- Pewnie tak.
- Co jeszcze może nas spotkać? Co gorszego?
- Nie wiem, mam nadzieję, że po prostu chcą wystąpić na zawodach.- Miałem taką nadzieję.
- Wierzysz w to?
- Staram się.- Naprawdę się starałem w to wierzyć.
- Idź do Tash, ja zaraz przyjdę.- Dodał, więc poszedłem. W mieszkaniu już nie było gości. Zapukałem do przymkniętych drzwi pokoju Tash, leżała na ziemi, łzy spływały po jej twarzy przez sen. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem.
Suwaczek z babyboom.pl

"Don't tell me you do not want someone who is simple, ordinary, uncomplicated? Instead you want someone who is hypocrite, pre-packaged, and defensive? In fact, many times I would think, I might as well be that hypocrite, but after just one day, I would discover that I really cannot go on...I like the real me very much. (Do you) want me to do phony things? I just cannot do it.
- ZaiZai"


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...