Wybaczcie, za moje rzadkie posty, ale tak jakoś wyszło.
Dziś w nocy uroiło się w moim chorym umyśle zdarzenie... tak jak w przypadku koncertu Gackto i moje i Miriel jeździe na motorze na to owo wydarzenie.
Dziś?! Może to przez to, że na wieczór jadłam placki ziemniaczane?!
Co do umiejscowienia w porach roku, to było ok maja- czerwca.
Jechałam do Warszawy, aby spotkać się z Miriel (to był piątek) byłam u niej już dość wcześnie bo o 10 rano. Ale bus nie zatrzymał się na Metro Politechnika, tylko zupełnie gdzie indziej. Więc kluczyłam uliczkami, ale bez strachu czy też myśli, że się zgubiłam. Zadzwoniłam do koleżanki, a ta oznajmiła mi, że jest jeszcze w pracy. Więc kluczyłam sobie po warszawskich osiedlach uśmiechając się do ludzi i obmyślając czy oby spotkamy się wszystkie jak na G. tylko tym razem we Wrocławiu na koncercie Laruku i jeszcze kogoś. Do tego sen z powiek zabierało mi rozmyślanie nad tym jak w 4h dostaniemy się z Warszawy do Wrocławia na ów koncert następnego dnia- sobota (dlaczego akurat 4h?!). Brałam już pod uwagę wszyyystko, aby na ten koncert się dostać biorąc pod uwagę, busy, PKS, pociąg, helikopter, a zaglądając do portfela pieniądze mi się rozmnażały w zatrważającym tempie i zaczęłam się zastanawiać czy może jeszcze nie pojechać na koncert do Paryża!
W końcu spotkałam się z Miriel i poszłyśmy do jej mieszkania (ale to nie było Twoje mieszkanie, mieszkałaś w jakimś dworku z dębowymi schodami, a zamiast drzwi wejściowych miałaś dwuskrzydłowe- tarasowe i ganek).
Poszłyśmy coś zjeść uradowane spotkaniem, w między czasie telepatycznie dowiedziałam się, że Ismara, Asai i jeszcze kilka bloggerek będą na nas czekały we Wrocławiu. Musiałyśmy być wcześniej we Wro, bo koncert nie zaczynał się standardowo o 19-20 tylko o 14, a przed Laruku miał grać "ktoś" super. hiper, extra...
Cóż dalej? Hmm... pytam Was, a Wy mnie ;P- nie wiem :)
Pragnę tylko poinformować czytelników, ze nie byłam w nocy pod wpływem żadnych środków odurzających tudzież psychotropowych, alkoholu czy też oparów lotnych ;)
Dobre...ja proponuje Raina przed Laruku, taki extra niepasujący mix LOL.
OdpowiedzUsuńMoże uda Ci się jednak pojechać na koncert XD
w Polsce jakby bym to możliwe, ale za granicą... ;/ Rain... a może to był Vic XD nie jakiś kolega miał występować zespołu, bardziej Hyde... tak czułam, ale to tylko kolejny sen ^.^
OdpowiedzUsuńNathalienn radze nie jeść na wieczór placków ziemniaczanych:-)
OdpowiedzUsuńMadzia**
wiesz Madziu tu bardziej chodzi o absurd snu, przed koncertem Meeve śniło mi się o koncercie G. i później okazało się, że Gackt zagra z YFCz w Warszawie :D no aż tak minutę przed snem to nie jadłam tych placków ;)
OdpowiedzUsuńhelikoter ;-D
OdpowiedzUsuńAsai dlaczego tak Cię ucieszyło słowo helikopter? ;)
OdpowiedzUsuńwyobraziłam sobie jak organizujesz helikopter aby dostać się na koncert ;-)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu być zadzwoniła jak po taksówkę, a moze wdarła się do jakiejś bazy lotniczej i porwała odpowiednią maszynę ;-)
hmm... myślę, że chciałam helikopter zamówić tak jak taxi- machając ręką :D
OdpowiedzUsuńAsai wiesz dobrze, że na pewno bym coś wymyśliła... ale raczej nie dopuściłabym się sposobu z "Zakochanej złośnicy", gdy ta chciała wyswobodzić swoją miłość z szkolnej kozy :D
Ogladałam ten film chyba tylko raz i nie pamiętam tego sposobu.
OdpowiedzUsuńoj to ja ci nie powiem ;) po tym wydarzeniu pływali rowerem wodnym i grali w paintball'a.
OdpowiedzUsuńAsai tu masz fragment filmu z tym sposobem ;) miłego oglądania!
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=9MIVKU7RbPY&feature=related
Nathalienn, już Ci miałam napisać, że koncerty śnią mi się tylko przed koncertami, a tu przyśniło mi się, że siedziałyśmy przed telewizorem (Ty, Ismara i Asai), a tu w polskiej TV koncert YFC. Pomyślałam "to straszne!", a tu się okazało, że na tym koncercie GACKT miał piękne czarne długie włosy do pośladków zebrane w taki niby warkocz.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twój sen się spełni i Laruku rzeczywiście do nas przyjadą z koncertem :-))
Miriel my jeszcze siedziałyśmy przed tym telewizorem?! Żadnego szału, rozpaczy, zbyt wielkiego szczęścia, czy rozpaczy?! Hmm... o ile mam dobre informacje to G. chyba nie miał nigdy tak długich włosów. Mówi się ,że sny trzeba czytać na opak, miejmy nadzieję, że się nie zgoli na łyso ;) chyba, że powziął postanowienie nie obcinania przez najbliższe 10 lat tras koncertowych włosów :) Mimo wszystko bardzo ciekawy sen, że też takie sny śnią się nam tylko z blogowymi znajomymi, z którymi przezywaliśmy te wzruszające i pełne szczęścia chwile koncertów, a nie z resztą znajomych i przyjaciół... zastanawiające. Niem niej życzę nam i Tobie w szczególności transmisji w TV koncertu YFCz i aby G. przyjechał w tym roku :) (ale wypracowanie)
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że on miał długie włosy prawie do pasa w czasach Malice Mizer. Może nie aż tak długie, jak w moim śnie, ale naprawdę miał piękne włosy.
OdpowiedzUsuńTo może podświadomie tęsknisz do tego jego wyglądu z długimi włosami? Musiał wyglądać bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńJa świadomie, zupełnie świadomie tęsknię do jego długich włosów ^^,
OdpowiedzUsuńNo to życzę ci aby taki G. śnił Ci się codziennie, ale bez koncertu YFC jedynie jak sam dla Ciebie śpiewa na audiencji :) Ja jak coś bardzo chce świadomie, to mi się nie śni :( Ale wczoraj miałam szczęśliwy dzień V. zostawił kilka tweetów za co bardzo jestem mu wdzięczna, bo bardzo rozpromienił mi dzień.
OdpowiedzUsuńDziękuje Nathalienn :-) Ja zaczęłam pisać teraz maile do Japończyków i mam nadzieję, że dni będą mi rozświetlać maile od nich ^^. Mam nadzieję, że przynajmniej z jedną osoba uda mi się utrzymać jakąś miła korespondencję.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki żeby Ci się udało, ja w pierwszych konwersacjach z Tajwańczykiem zrobiłam masę fo pa, ale choć byłam przygotowana na kilka zachowań z jego strony, i przez to też się nie obraziłam i nie nazwałam go perwersem ;)
OdpowiedzUsuń