Jako, że poszłam w ślady pani tęskniącej za swoich zmarłym chłopakiem- robiła wiatraczki. Moje dziecko jest znużone permanentnie pobytem w domu, więc cóż? Kartki są, takie bardziej tekturowe o różnych kolorach też, słomki są, drut- tego też pod dostatkiem. I tak robiłam i wczoraj i dziś...
Gdy już przywiązałam do włóczki te "kwiatki", niekręcące się wiatraczki
przywiesiłam u Nuśki w pokoju do karnisza. Usłyszałam: "Ach! Mamo, jak
to zrobiłeś?" ;P
(Zdjęcia powiększają się po kliknęciu).
Śliczne wiatraczki! Mam dziś okropny humor, ale jak zobaczyłam Twoje wiatraczki, to od razu się uśmiechnęłam ^^.
OdpowiedzUsuńWiatraczki, które się nie chcą kręcić :( więc ochrzciliśmy je wiatraczko- kwiatki :) Mam nadzieję, że jutro będziesz miała lepszy humor, może pomyśl o zbliżającym się koncercie?
UsuńTe wiatraczki naprawdę efektownie wyglądają^^ Nawet jeśli nie chcą się kręcić;)
OdpowiedzUsuńEveryle witam serdecznie na blogu :) no niestety się nie kręcą, ale fakt faktem wnoszą jakiś optymizm i radość do domu :)
UsuńHaha, ale ładne kolorowe są. Wyglądają wiosennie xD
OdpowiedzUsuńTak się zajęłam ich tworzeniem, że obudziłam się, gdy był ich blisko tuzin, to fakt wyglądają tak wiosennie i radośnie :)
UsuńWiatraczki śliczne!Widzę,że zmieniłaś wystrój bloga,bardzo ładnie podoba mi się tak kolorowo,radośnie troszeczkę mi wiosną zapachniało.
OdpowiedzUsuńMadzia**
Madziu mi przestało dziś wiosną pachnieć jak zobaczyłam rano, że śnieg pada ;(
Usuń