"Moon Child" (Water Boys). Film wprost świetny! W niektórych momentach tak abstrakcyjny, że aż śmieszny, efekty pomysłowe, dużo momentów akcji. A film mówi o przyjaźni i miłości. O egzystencji wampira Kei (Hyde) po samobójstwie jego przyjaciela, przyjaźni z małym chłopce Sho (Gackt), który później dojrzewa i mieszka razem z Kei'em... Więcej nie napiszę ;)
Sho i Kei |
A oto trailer:
Thank you for visiting and congratulations on "photosphera", reciprocated the choice of the blog.
OdpowiedzUsuńA hug
Your blog is very interesting :) I like photos very much, special from places where I never was :)And you have them many, thx for hug, and big hug to You :)
OdpowiedzUsuńAż sobie chyba sama jeszcze raz obejrzę ten film ;-))
OdpowiedzUsuńObejrzyj! Może inaczej tym razem na niego spojrzysz ;) ja różnie odbieram filmy i szczegół i zależy to całkowicie od mojego humoru i nastroju :)
OdpowiedzUsuńWiesz... jesteś piewszą osobą jaka znam (poniekąd) której się "Moon Child" tak bezprzecznie spodobało. I wiesz... chciałabym z Tobą u boku obejrzeć ten film, bez tego uczucia skrępowania, że wyśmiejesz, że skrytykujesz w taki sposób że nie będę umiała Gackt'a ani Hyde'a obronić, że po wszystkim będzie taka fajna atmosfera...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o zwiastuny to strasznie mnie wkurza że jest tam wszystko, praktycznie całą fabuła. Powinny być taką zajawką a nie od razu pokazują, że Sho umiera. Dlatego nie oglądam zwiastunów. :)
Oj Asai nei chcesz ze mną "Moon Child" ani innego filmu oglądać :( Uwierz, Dawidof czasem dostaje szału. Jestem dość ekspresyjną osobą i zbyt bardzo przeżywam filmy jak i dramy. Wiesz mam coś takiego w sobie (nawiązując do tego, że nie oglądasz trailerów), że tak sobie myślę on nie mógł tam umrzeć, to tylko takie wycięte z kontekstu, muszę zobaczyć i się upewnić. Tak jak z oceną filmu przez Miriel i resztę dziewczyn, normalnie suchej nitki nie zostawiłyście na nim. A ja sobie pomyślałam, czy to aż tak fatalny film? Nie mogę w to uwierzyć nawet jeśli reżyserem jest gościu od pornosów, bo musiał mieć jakiś pomysł na ten film jeśli się za niego wziął i to z taką obsadą. To fakt dość bezkrytycznie podeszał do tego filmu, bo łączy kilka filmów, które lubię. A przede wszystkim coś jest w tym filmie takiego, że śmiałam się do rozpuku i płakałam również. Ale jak Gackt umierał, to coś zaczęło we mnie krzyczeć: "Nie możesz tak umrzeć, tak cudownie grałeś do tej pory, Kei przemień go!! Natychmiast przemień go, bo Cię znielubię na wieki!!". I nie umarł :) Aż mi się płakać znów zachciało... z wzruszenia, jak sobie przypominam.
OdpowiedzUsuń