I słowa Lee Su-yon przez telefon do Yuri: "Przepraszam, że się spóźnię, jestem na stacji Shin-Ōkubo. Mam dla Ciebie prezent". Zrobił jej prezent... Może jestem egoistką jeśli chodzi o życie ludzkie, ale po co się poświęcać w taki sposób dla pijaka? Może w tym momencie obcych ludzi życie dla mnie nic nie znaczy ( a tak nie jest, bardzo szanuje życie i swoje i cudze!), ale dlaczego?
Film rozpoczyna sie powrotem do domu Lee Su-yon ze służby wojskowej. Chce on wyjechać do Japonii i tam kontynuować studia. Czy wszyscy Japończycy okażą się równie niemili i pałający nienawiścią do Korei i Su-yon jak ojciec jego przyjaciółki (później dziewczyny Yuri?
Nic więcej nie napiszę, film jest opart na faktach, do wypadku doszło 21 stycznia 20041 roku na stacji Shin-Ōkubo w Tokio.
Nie wstawię tu trailera, ani fragmentów filmu... Może kiedyś...
Nie powiem, intrygujący jest ten wpis, aż chcę się poszukać i obejrzeć. Bo przypuszczam, że nie wyciągnę od ciebie co cię tak w tym filmie poruszyło.
OdpowiedzUsuńAsai w sumie napisałam co mnie tym filmem tak poruszyło, a nie chciałam pisać wprost... Boli mnie to, że film jest na faktach. Ja golądałam go na http://www.dramacrazy.net/korean-movie/26-year-diary/ Nie ściągnęłam go bo nie mam miejsca na dysku :( i w sumie dobrze, bo nie będę w stanie obejrzeć tego filmu do końca, kończy się podobnie jak "Miasto Aniołów"- uwielbiam ten film, ale ostatnie 15min filmu wyłączam :(
OdpowiedzUsuńZnalazłam go już na Yellow Cinema. jest na pierwszym miejscu filmów do pobrania.
OdpowiedzUsuńZobaczymy czy ogladając go będę myślała o tym, że to historia prawdziwa. ciekawe jak to wpłynie na mój odbiór:)
Czy w ostatnich 15 minutach "Miasta Aniołów" ona tak głupio jedzie tym rowerem? :)
Strasznie lubię "Iris"...
Tak jedzie rowerem i ginie... a on nie jest w stanie jej pomóc i zostaje sam mimo tego, że z miłości do niej rzucił się z chmur i stał się śmiertelnikiem... ;(
OdpowiedzUsuńAsai ja doczytałam, że to film na prawdziwych wydarzeniach, gdy już go obejrzałam. Ale miałam wrażenie, że na taki film to chyba zbyt realny koniec... i miałam rację... łzy mi napływają do oczu, gdy tylko o tym pomyślę.
A "Iris" muszę obejrzeć :D
Pisząc "Iris" myslałam o piosence, którę Goo Goo Dolls nagrali do "Miasta Aniołów".
OdpowiedzUsuńAha :) a znalazłam przez to film "Iris", który wydaje mi się bardzo ciekawy tylko, że nie jest z Azji :) http://www.filmweb.pl/Iris (biograficzny :D)
OdpowiedzUsuń